Paragrafy szaleństwa

Recenzja  gry paragrafowej „Zew Cthulhu”

Autor: Jaxa

Uniwersum stworzone przez Samotnika z Providence jest w naszym kraju, zwłaszcza w środowisku okołoRPGowym, bardzo popularne. Nic więc dziwnego, że pojawiają się na naszym rynku różne materiały rozszerzające je lub parafrazujące. Jednym z nich jest wydana niedawno gra paragrafowa “Zew Cthulhu” napisana przez Leandro Pinto.
Niedawno rozegrałem ją kilkukrotnie i postanowiłem podzielić się z wami swoimi wrażeniami z tym związanymi.

Jeżeli interesuje was “Zew Cthulhu” zapraszam na alchemiczną podstronę z materiałami poświęconymi temu uniwersum. Szczególnie zachęcam do przeczytania recenzji Posiadłości Szaleństwa, Podręcznika Badacza orazPulp Cthulhu.

Gry paragrafowe (czyli po prostu “paragrafówki”) to specyficzny rodzaj literackiej rozrywki, w którym czytający sam steruje poczynaniami bohatera. Po przeczytaniu konkretnego fragmentu otrzymujemy wybór kilku ścieżek, jakimi może podążyć dalej protagonista. Owocuje to często rozbudowanymi fabułami o licznych rozwiązaniach. Przez lata na polskim rynku gry paragrafowe pojawiały się sporadycznie, ale tytuły takie jak legendarny “Dreszcz” Jacka Ciesielskiego czy serie “Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów”, “Wehikuł czasu” lub “Lone Wolf” zebrały pewne grono wiernych fanów.

Typowe gry paragrafowe nie są definicyjnie RPGami, ale istnieje ich podtyp – paragrafowe solowe gry fabularne, które już jak najbardziej nimi są. Od klasycznych paragrafówek różnią się posiadaniem quasi-RPGowej mechaniki, której zastosowanie wymusza na nas wybór konkretnych odnóg fabuły. Przykładami takich solowych gier fabularnych są podręczniki: “Samotnie przeciwko płomieniom” (który znajduje się w Starterze do “Zewu Cthulhu), “Samotnie przeciwko ciemności” czy wspomniana już seria “Lone Wolf”.

Zew Cthulhu” Leandro Pinto to gra paragrafowa oparta o mające ten sam tytuł opowiadanie H.P. Lovecrafta. Głównym bohaterem jest tu Francis Wayland Thurston, pracownik naukowy uniwersytetu Browna w Providence. Po śmierci swego ciotecznego dziadka dziedziczy on pewną sumę pieniędzy oraz dziwne pudełko, zawierające materiały, które odmienią życie naukowca na zawsze.

Paragrafówka trzyma się głównych założeń opowiadania całkiem wiernie, ale przy okazji dobudowuje wiele nowych wątków i – siłą rzeczy – masę nowych zakończeń. Czyta się ją bardzo przyjemnie, styl jest jasny, ale nie pozbawiony intrygujących i “wymykających się euklidesowej geometrii” opisów. Autorowi naprawdę nieźle udaje się stylizacja na Samotnika z Providence, dzięki czemu czeka nas naprawdę ciężka od klimatu wyprawa do świata mitologii Cthulhu.

Mimo tego, że znam opowiadanie, miałem wiele frajdy eksplorując książkę i różne ścieżki fabuły. W trakcie przygotowań do pisania tej recenzji rozegrałem ją kilkukrotnie i cztery razy zginąłem (na przeróżne sposoby), a trzy razy zwariowałem, nim w końcu historia poprowadziła mnie tak, że przeżyłem, choć w stanie nie do pozazdroszczenia.

Dużą zaletą książki jest wielowątkowość fabuły. Bardzo podobało mi się to, że różne ścieżki, jakimi mogliśmy podążać w trakcie lektury, prowadziły nas w naprawdę różne, skrajnie odmienne miejsca. Odnogi fabuły częściowo pokrywały się z opowiadaniem, ale czasem wędrowaliśmy nimi w miejsca naprawdę odległe od finału “Zewu Cthulhu”.

Bardzo przyjemne jest również tłumaczenie i redakcja. Sama gra paragrafowa początkowo wydana została po hiszpańsku, więc dla Black Monk Games była to eksploracja całkowicie nowego języka i ekipa przygotowująca książkę wywiązała się ze swojej pracy wzorowo. Jedyny zgrzyt, jaki zauważyłem to pojawiające się w pewnym momencie muszkiety, których zwyczajnie w drugiej połowie lat dwudziestych XX wieku być nie powinno.

Czy jest to dobre wprowadzenie w świat Lovecrafta dla potencjalnych graczy? To… skomplikowane. Książka w interesujący sposób pokazuje cthulhowe śledztwo i zagrożenia dla zdrowia psychicznego i fizycznego płynące z zabawy z mitami. Przy okazji jest w niej gęsto od klimatu charakterystycznego dla rpgowej wersji “Zewu Cthulhu”. Dodatkowo rozegranie pojedynczej linii fabularnej nie powinno zająć wiele czasu, więc wrażenia, jakie wyniesie z tej zabawy gracz-czytelnik będą “skondensowane”.
Jednakże opowiadanie toczy się w o wiele większej skali niż typowa sesja w tym settingu i może dać potencjalnemu graczowi mylne pojęcie o tym jak zwykle wygląda granie w “Zew Cthulhu”. Warto jednak zauważyć, że interaktywność gier paragrafowych, mimo że dość ograniczona, daje cudowny przedsmak RPGów i osobiście dałbym przyszłemu RPGowcowi do przeczytania książkę Leandro Pinto. Moim zdaniem plusy takiej lektury przeważają nad minusami i jako Strażnik bez większego trudu poradziłbym sobie z wytonowaniem wyolbrzymionego poczucia skali u świeżaka, ale to czy dla was będzie to komfortowa opcja, to kwestia, którą musicie rozważyć sami.

Warto też wspomnieć, że “Zew Cthulhu” Leandro Pinto to książka otwierająca nową serię wydawniczą “Choose Cthulhu”, która obejmować ma tylko i wyłącznie gry paragrafowe. W tej chwili, z tego co wiem, w kolejce do wydania czekają jeszcze dwie pozycje: “W górach szaleństwa” Edwarda T. Rikera i gigantyczne, dwutomowe “Widmo nad Arkham” Benjamina Muszyńskiego.

Grając w paragrafowy “Zew Cthulhu” bawiłem się doskonale. Była to dla mnie bardzo przyjemna odskocznia od dnia codziennego – prosto w jedno z uniwersów, które darzę wielką sympatią. Książka nie jest bardzo długa, ale jest emocjonująca i działa przyjemnie odprężająco. Jeżeli jesteście fanami mitologii stworzonej przez H.P. Lovecrafta, to na pewno będziecie z niej zadowoleni, a jeżeli przy okazji gracie w RPGi – zyskacie fajne narzędzie do wciągania ludzi w świat naszego hobby.

Dziękuje wydawnictwu Black Monk Games za udostępnienie podręcznika do recenzji.