Druga zima na Tol Calen
Zima 2015 – Turnusy II-III
Nadeszła kolejna zima i okres feriowy więc znów spakowałem rzeczy I wyruszyłem na Tol Calen. Tym razem niezwykle gościnne ośrodki w Wiktorii i u Jakuba gościły mnie przez dwa tygodnie. Dwa tygodnie życia RPGami, siesjami i niezwykłym klimatem jakże odległym od szarej codzienności. Mimo pracy po kilkanaście godzin na dobę nie zamienił bym tych wyjazdów na nic. Za mną dwie minikampanie, dwie druzyny, ponad dwadzieścia sesji i wiele godzin intensywnego RPG.
Kampania
Od lewej Lothar, Javier, Shira, MG, Scarlett, Ria, Sergio
„To ja wyciągam pistolet i strzelam do Brethrena”
Turnus II – Prelude to Brave New World – Brethen’s Coup
Mechanika: (Tol Calen 2.0 T5 edition)
- Shirat (Aga) – była kudlehska khani, świetny szermierz, ciągle zadziwiona cesarskim barbarzyństwem
- Scarlett Moore (Anger) – aeromantka, nadworna skrzypaczka Cesarzowej Arny i chwilowo specjalistka do spraw Garoo
- Ria Fernandez (Arna jr) – czyli Raina de Nueva Andalusia, jednoręka hydromantka, bratanica Cesarzowej Arny
- Lothar (Spock) – stutmeiser, były szpieg cesarskim, obecnie zaprzysiężony Cesarzowej Arnie i Wschodniemu Cesarstwu
- Sergio diVitae (Piter) – fuliocci, kupiec z miasteczka Taren i szpieg Cesarzowej Arny, handlarz skórami i herold Fenrira.
- Javier „Srebrny Język” <diArgento> (Nekrobard) – bard fullioci o lepkich rękach, zwłaszcza w okolicy trupów, nowo odnaleziony członek rodu di Argento
Niedługo po ślubie z Wilhelmem Arna rozsyła po całym zachodnim Tol Calen grupki szpiegów mających na celu wywiedzenie się o sytuacji w Cesarstwie Aureosa i w możliwych reperkusjach samego utworzenia Cesarstwa Wschodu. Jedna z takich grup, prowadzona przez zawodowego szpiega zostaje wyspana do Zamku Berwick, gdzie zbiera się Rada Kapitanów. Na miejscu dowiadują się, że część kapitanów – na czele z Connalem Brethenem, wraz z jednym ze stronnictw wywiadu cesarskiego planuje przewrót i usunięcie starego Pana na Zamku Berwick. Dzięki współpracy udaje się bohaterom zabić samego Brethena, lecz nie udaje się powstrzymać zmiany na tronie. Z nowym przywódcą panującym na Zamku Berwick Garoo wyruszają na wojnę przeciw Velasquezom.
Od lewej: Felicia, Dagnae, MG, Ulf i Leif
Czerwone jabłuszko,
Przekrojone na krzyż.
Wydłubanym okiem,
Miła na mnie patrzysz.
Turnus III – Prelude to Brave New World – Water Gate
Mechanika: (Tol Calen 2.0 t5 edition)
- Ulf Bjornson (Kostek) – uzdrowiciel z ligaturów Einheriar, wysłany na północ do Nowego Sudgaat by pomóc śmiertelnie choremu kupcowi.
- Leif (Piwo) – potężny ligaturski drwal z fenomenalna wprawą operujący toporem
- Dagnae Grimdottir (Ola) – skald i historyk z ligaturów Einheriar, kuzynka Ulfa
- Felicia <diArgento> (Dominika) – merkijska tancerka, artystka i złodziejka, cudem odnaleziona cioteczna wnuczka Alessandro di Argento
- Julia Borejko (Aleks) – kozacka sotniczka o mrocznej przeszłości, wysłana z Ulfem by zapewnić mu ochronę
W kilka tygodni po ślubie z Wilhelmem Arna wysyła jednego z uzdrowicieli ze Wschodnich Wrót na północ do niedużego portu Nowe Sudgaat, by ten pomógł śmiertelnie choremu kupcowi – Alessandro diArgento i utrzymał go przy życiu, aż do momentu gdy ten spotka się z Cesarzową. Na miejscu okazuje się jednak, że miasto zostaje zatakowane przez dawnego wroga Alessandro – ligaturskiego jarla Uttala Siggarsona, który pod przykrywką aureosowej rejzy na ziemie Wilhelma stara się ukryć swój prawdziwy cel – poszukiwania mapy mającej prowadzić do tajnego przejścia do zrujnowanego krasnoludzkiego miasta, w którym podobno znajduje się Czarny Metal. Dzięki pomocy zimującej w porcie pirackiej załogi Rudej Ridy. Bohaterom udaje się wyprzedzić (i zabić) Uttala, lecz na miejscu miast cennego kruszcu znajdują jedynie dzienniki pra pra dziadka Felicii wskazujące na to, że w głębi interioru Al-Sadiji znajduje się cywilizacja do której trafiła część Czarnego Metalu, który spadł przed wiekami na ziemie Kudlehów.
„Rzućcie TCkowymi! Tam 10 wypadają!”
Podsumowanie kampanii
Jak zwykle miałem szczęście trafić na dwie dobre drużyny, różne względem siebie i to bardzo, ale obie naprawdę dobre. Przy obu drużynach udało mi się doprowadzić do ulubionego przeze mnie jako MG momentu gdy nie musze nic mówić przez pół godziny, bo gracze sami sobie doskonale radzą i rozmawiają między sobą.
Operacja Brethen
Na drugim zebrali mi się ludzie, którzy już wcześniej u mnie grali i chcieli kontynuować wątki swoich postaci. Było portowo, krwawo i ze zwrotami akcji. Świetna chemia pomiędzy graczami pozwoliła im na rozegranie wielu naprawdę świetnych scen i poradzenie sobie z Kłodami Pod Nogi ™, które niedobry los (czyli ja) rzucał im pod nogi. Gracze rozwijają się pod moim okiem i z każdym kolejnym turnusem są coraz lepsi. Szczególnie świetne rozegrana była postać Pitera, a zdrada na przedostatniej sesji doprowadziła do fantastycznego zwrotu akcji. Doszło do epickiego starcia pomiędzy postaciami. Spalono morze (bo aż siedem) punktów Szczęscia, a napięcie było takie, że można by nim było obdzielić kilka normalnych sesji. Wielkie, wielkie wyrazy szacunku dla wszystkich!
Bohaterowie na barykady!
Na trzecim miałem drużynę pół na pół. Połowa graczy już u mnie grała, a połowy musiałem się dopiero uczyć. Podobnie jak na drugim w ogolnym rozrachunku wyszło świetnie i gdy już się rozkręciliśmy, odwaliliśmy kawał naprawdę dobrego RPG, było przygodowo, ale i mrocznie. Z jednej strony mieli okazje robić filmowe akcje rodem z Piratów z Karaibów (bo trudno inaczej nazwać zabicie nożami do rzucania dwóch uzbrojonych w muszkiety strażników) a z drugiej były chwile aż ciężkie od mrocznego klimatu. Świetnie ogladało się rozwój mniej doświadczonych graczy i to jak z biegiem czasu coraz lepiej radzili sobie z własnymi spotlightowymi scenami. Najlepszym jednak chyba fragmentem kampanii była sesja gdy opętana przez Cień Dagne postanowiła zabić Leifa. Scena walki i wydarzenia po niej następujące były esencja interpersonelnego aspektu RPGów i skończyły się moralniakiem dla dwóch graczy (i postaci przy okazji)
Ciekawostką jak dla mnie (patrząc w sumie i na zimówki i z perspektywy czasu na letnie też) jak przesądni są gracze RPG. Na przykład latem jedna drużyna wykonywała testy tylko na jednej karcie postaci, teraz gdy szczególnie chcieli, żeby mi test nie wyszedł to trzymali po dwa palce na stoliku, albo zaklinali kości magicznymi frazami. Ja nie jestem inny. Miałem kiedyś do GSów znienawidzoną przez graczy kostkę zwana „niebieskim killerem” bo zawsze mi dobrze rzucala w krytycznych momentach, teraz mam zestaw 12 czerwonych k10 które nazywam „Werakillerami” i używam na Klanarchii (oraz w l5k i TC) i wierzę, że w ważnych fabularnie momentach mogą doprowadzić do niespodziewanego zwrotu akcji. Jest to dla mnie ciekawe i fajne zjawisko, element folkloru i kolorytu RPGów. Polecam się wam drodzy czytelnicy przyjrzeć czasem waszym sposobom zaklinania kości.
Kiedy byłem małym chłopcem,
Chciałem zostać RPGowcem.
Na RPGi pojechałem
Szybko „pytą” w łeb dostałem
Bo RPGi to jest to
Nasza kadra – samo Zło.
Podziękowania
Przede wszystkim chciałbym podziękować Marcie Garbowskiej za to, że przez dwa turnusy była najlepszą kiero na zimówkach jaką można sobie wymarzyć. RPGi miałby przy niej jak pączki w maśle.
Kolejne podziękowania dla As, za jej „dooobrze”, które napędzało moją wyobraźnie przy kreacji kampanii (choć i tak latem zemsta za „sama wiesz co” będzie straszliwa!). Dalej cała reszta RPGowej kadry, czyli Łamignat, Dex i Kuba za dwa tygodnie pełne RPGowania, wygłupów i kadrówkowego klimatu. Bez całej waszej czwórki wyjazdy te nie były by nawet w jednej dziesiątej tak udane!
Podziękowania dla moich graczy, zarówno tych już któryś z kolei turnus do mnie wracających jak i swieżaków, których dopiero musiałem się uczyć! Jesteście fantastyczni! I pamiętajcie! Latem widzimy się na ciepłych morzach! Ale nie tylko!
Całej reszcie turnusów II i III zimowego dzięki za fantastyczny klimat i równie fantastyczne odpały, dzięki, którym nigdy nie było nudno. Pozdrawiam Puzona, Maję, Mariusza, Snota, Grabież, Basię Stecką, Sznura, Najmniejszego, KaŻeleka, Siekacza, Rybę, Mao, Nicponia, Cygana, Cnotkę, Simsa i Anię.
Special thanks po zimówkach goes to Baranek za przesłanie przez Maję tajemniczej przesyłki!
Na zakończenie
Wyjazd na obozy był jak zwykle wyzwaniem i jak zwykle olbrzymią przyjemnością. Mimo, że wróciłem potwornie przeziębiony to i tak uważam, że warto było, dla każdej sesji, każdej zbiórki, każdego odpału, każdej porażki w Bango. Mam nadzieje, że latem uda mi się wrócić i znów czymś zadziwić!
PS. Banan pozostał żywy i zimą! Latem wróci na 100%
PS2. Klub Jednorękich Magów powiększa się!
Dziękuje też Biuru Turystyki Aktywnej KOMPAS, za to że mogłem pojechać na obóz i za możliwość wykorzystania zdjęć!