By na Tol Calen pójść…

Lato 2019 – Turnus I

Miałem w tym roku zrobić tylko jeden turnus i na zawsze zamknąć moją karierę obozową. Perturbacje życiowe i inne wzloty i upadki jednakże skierowały mnie na jeszcze jeden turnus, ten pionierski i pierwszyw sezonie.
Spakowałem plecak, dobry humor i kampanie i pojechałem w ciemno by spędzić dwanaście pięknych dni na Kaszubach, z dala od zgiełku miasta i wszechogrniającego i wypalającego mózg upału.

Od lewej: Tora, Benrado, Falomi, Drek, Sera, Zuko, MG i Sancha

„- Czy u was na Tol Calen są imaki?
– Są i chabry, i maki”

Jestem fanem ułatwiania sobie mechaniki

Turnus I – Philosophy of Mind – The Grand Illusion

Mechanika: (Tol Calen 3.5)

  • Benrado (Lunares) – młody, ścigany prawem velasquez z bogatego domu, z tajemniczym kryształem wrośniętym klatkę piersiową
  • Falomi da Puerto Lunar (Próżność) – Fullioci, marszandka obrazów współpracująca z Siecią, matka słodkiego pięciolatka, kobieta o niejasnej przeszłosci, wracająca po latach do domu
  • Sancha Carredro (Piętknastka) – velasquezka zabójczyni na usługach Sieci, dręczona wieloma demonami przeszłości
  • Serafina Strutmeiser (Meta) – medyczka pokładowa na “Wejściu Smoka”, kerling z przeszłością pełną przeżytych przygód, pragnąca zaznać odrobiny spokoju i szczęścia, “wiara i czucie”
  • Svart Drek (Przemo) – kapitan “Wejścia Smoka”, ligatur z klanu Czarnego Płomienia, kolejna postać o zagadkowej przeszłości,
  • Tora McCormick (Teza) – nieszkolona areomantka, szukająca okazji do dalszej nauki, Garoo wychowany przez Druigh, kobieta o wybitnym talencie nawigacyjnym
  • Zuko Yasui (Rzeka) – półhikuńczyk-półvelasquez, wnuk Eris o nie przewidywalnym darze, chętny poznania świata młokos o sercu większym niż on sam

Konfratrzy kompanii

  • Enriquo de Terazas (Chirołsy) – bogaty nieszkolony hydromanta z Wysp Księżycowych
  • Valgar (Truposz) – niewidomy guślarz z dalekiej północy
  • Arvid Burkvard (Skurcz) – Strutmeiserski rycerz z wielkim mieczem, siłowe wsparcie grupy
  • Giovanni Alessandro Fabrizio Cristoforo di Magliano da Lorentia (Przypadek) – akademik z uniwersytetu z Liveral, członek obłędnie bogatej rodziny Fuliocci, “szkiełko i oko”
  • Roberto Parrino (Pjoter) – spokrewniony Fullioci, samozwańczy najlepszy kucharz Tol Calen, szukający swojego majstersztyku
  • Fernando Sanchez (Franek) – oficer Guardia del Mar z Puerto Lunar, służbista o wielkich ambicjach
  • Brennet Dale (Guślarz) – przemytnik Druigh, wykorzystujący mgłę do swych niecnych celów

Bohaterowie specjalni

  • Illario – syn Falomi, dziecko o duszy artysty i ambicjach by zostać Kanclerzem Cesarstwa i kapitanem okrętu.
  • Matje – pokładowy kuk, matka wszystkich dbająca by wszyscy byli najedzeni i szczęśliwi, nawet jeżeli musi komuś pogrozić chochlą lub ścierką
  • Yana – cieśla pokładowy, pełniąca obowiązki pierwszego oficera, wasylka z półtorametrowym warkoczem, można na nią liczyć w każdej sytuacji
  • Brodlir – bliźniaczy brat Dreka, Ligatur z ważną misją
  • Fionna Brethen – brokerka informacji, członkini Sieci, renegacka Areomantka i szefowa jednego z wielkich domów handlowych w Siedmiu Siostrach, przyjaciółka Falomi
  • Lucrezia Bianca Tezaro da Puerto Lunar – matka Falomi
  • Lon – półbóg z krwi Kesary – bogini utraty
  • Khalida Vidia Larissa Amah Al-Hakim bint Al-Alem diArgento El’Sayed de Cidre – diuczessa Wysp Księżycowych
  • Stary Pedro – bo tak!

“Zróbmy Pompeje!!”
z rozmów nad pisaniem kampanii

Kampania

Siódemka bohaterów zostaje zebrana przez tajemniczą brokerkę informacji i renegatkę Fionne Brethen, by zapobiec złym rzeczom, które mają wydarzyć się na Wyspach Księżycowych. Sama Fionna dysponuje tylko donosami swoich informatorów i wątpliwej jakości przepowiedniami swej mamau – Muszli.

Bohaterowie podejmują się zadania i płyną do Puerto Lunar tylko po to by zorientować się, że trwają tam przygotowania od Okazania, starożytnej ceremonii (przywróconej przez ród de Cidre) przedstawienia Imelnirowi następcy tronu Wysp. Od razu prawie wikłają się w zabójstwo Vincenzo (szefa kantoru kompanii handlowej Fionny), walkę między lokalną Siecią a gangami z harańskiej Małej Porty. Dodatkowo wulkan Stara Madre na sąsiedniej Wielkiej Cidre bucha dymem, a ziemia pod ich stopami okazjonalnie trzęsie. Sytuacja staje się naprawdę napięta gdy na scenę wkracza Lodowooka, tajemnicza zabójczyni o zdecydowanie nadludzkich umiejętnościach, która przejęła kontrolę nad lokalnymi gangami, a bohaterowie dowiadują się, że Vincenzo zginął zarażony dziwaczną chorobą, która natychmiastowo wyniszcza organizm i pozbawia dostępu do mocy spokrewnienia. Wśród potomstwa Selene (bogini wysp Księżycowych) zaczyna szerzyć się szaleństwo i muszą zostać odizolowani. Bohaterowie zostają również zaatakowani przez Lodowooką (która rani i zatruwa Illario) i muszą uciekać na pokład ścigani przez siepaczy Kusuf. Sytuację ratuje jednak brawurowy rajd przez miasto Tory, która dzięki wrodzonym talentom i areomancji skutecznie unika bandy wrogów a jednocześnie odciąga ich od towarzyszy.

Po naradzie bohaterowie udają się na audiencję do Khalidy, diuczessy wysp, gdzie ma miejsce zamach zorganizwany przez tajemniczą organizację Kusuf, dla której pracuje Lodowooka. Zamach udaje się powstrzymać, lecz gdy część drużyny ściga (skutecznie) Lodowooką Sancha poddaje się podszeptom Cienia i pcha Khalidę nożem w okolice serca. Następuje pełna paniki scena ratunku ale pani Wysp Księżowych zostaje uratowana (a jej stan jest stabilny)

Po powrocie na statek bohterowie orientują się że zabita Lodowookich są dwie i że zachowują się nienaturalnie identyczne. Badania nad chorobą i truciznami przerastają solową pracę Sery (zwłaszcza przy mikrym wyposażeniu jej pracowni), Sancha wariuje (od cienia) a Benrado od wrośniętego w niego kamienia (który wydaje się być dziwnie połączony ze wszystkim co się dzieje). Drużyna podejmuje decyzję o oczyszczeniu Sanchy z cienia (poprzedzoną długą rozmową o tym czy ta na pewno tego chce), a następnie udają się ponownie do pałacu poprosić diuczessę o pomoc lub przynajmniej o udostępnienie jej laboratoriów.

Na miejsciu spotykają inna grupę, która również pojawiła się by prosić o pomoc panią wysp. Na audiencji okazuje się, że mąż Khalidy jest ciężko chory, Selene zaginęła, a za sporą częścią tego co się dzieje na wyspie stoi nadworny medyk de Cidre (i główny patolog lokalnej Straży) – Ignacio Jimenez. Gdy sytuacja staje się bardzo napięta po raz kolejny zaczyna się trząść ziemia i Ignacio ucieka, gdy gracze zajęci są ratowaniem własnego życia i niezwykle cennego harańsko-fulliockiego mikroskopu. Sera poznaje Giovanniego – fulliockiego naukowca – podobnie jak ona badającego chorobę i truciznę. Dodatkowo Drek otrzymuje informacje (z dwóch żródeł) na temat miejsca przebywania swojego brata Brodlira.

Obie drużyny podejmują decyzję o popłynięciu na Wielką Cidre by ratować Rodrigo (męża Khalidy), znaleźć Selene i Brodlira oraz zbadać Citadel de Cidre, stary zamek rodu wybudowany na ponad sto lat przed kataklizmem. Tymczasem zbliża się również przybycie Imelnira. Nim mogą wypłynąć czeka ich jednak starcie z Dotykiem Matki – karaką kapitana Lona. Jest ono krótkie i dość brutalne, dzięki interwencji Falomi, która gdy inni radzą nad planami przenika na pokład wrogiego okrętu i zamacza proch tak by Ci nie mogli oddać pierwszej salwy.

Bohaterowie wiedzeni przeczuciem postanawiają podzielić się na dwie grupy by sprawniej załatwić sprawy na wyspie. Drek z kompanią wzmocnioną przypadkowo przez Giovanniego płyną do Cytadeli. Jeszcze na pokłądzie Sera i Giovanni decydują decydują się badać próbki i dochodzą do przerażających wniosków co do pochodzenia choroby i trucizny. Udaje im się też przygotować jedną dawkę antidotum na truciznę zabijającą bogów. Następnie operują Bendardo. Kryształ w jego sercu okazuje się jajem, które wykluwa się natychmiast po wycięciu. Walka jest krótka, brutalna i zakończona strzałem z wiwatówki, a stworzenie pozbawione jednej z łap znika w morskich odchłaniach.

Na wyspie po raz pierwszy z cienia wyłania się Lon, stary wróg Zuko, Dreka i Sery – a obecnie współpracownik Kusuf. Znajdują sie tam również laboratoria, w których Ignacio pracował nad swoimi truciznami, eksperymentując na spokrewnionych. Bohaterom z pomocą odnalezionego Brodlira, Brenneta (który ruszył za nimi zaraz po tym jak zorientował się, że Giovanni zniknął) udaje się pokonać strażników, a Sancha i Falomi dopadają Lona. Grupa orientuje się, że Kusuf chce zabić Imelnira, a trucizna, którą to zrobią jest już w Puerto Lunar. W Casa del Cidre reszta znajduje Selene, jednak ta jest konająca. Po szybkiej naradzie obu grup decydują się uratować boginię wysp licząc, że będą mieli wystarczająco dużo czasu na uratowanie Imelnira. Podczas powrotu do Puerto Lunar trwają gorączkowe przygotowania do obrony portu oraz podjęta zostaje skuteczna próba wykorzystania talentów Sery Valgara i Enriquo do skontaktowania się z Imelnirem

Ostatnim aktem kampanii jest wielka bitwa w porcie. Bohaterów zdradzają sojusznicy, załogi galeonów handlowych należących do ojca Giovanniego. Starcie jest krótkie ale wulgarnie krwawe, jednak dzięki pomysłowości, zmysłowi taktycznemu i dużej ilości szczęścia udaje się ocalić port i uratować boga…

„Masz piękne oczy.
Nie chcę, żeby były pierwszą rzeczą, który zobaczy kapitan Lon”

Podsumowanie kampanii

To była bardzo fajna kampania. Bardzo dużo się wydarzyło, a gracze których miałem przyjemność prowadzić. To była duża drużyna i wszystkie chyba kłopoty z kampanią wynikały z jej rozmiaru. To była jednak ekipa naprawde dobrych graczy, która poradziła sobie z sytuacja. To była kampania pełna klimacenia i ekploracji wątków pobocznych, których zupełnie nie ująłem w podsumowaniu. To one stanowiły o pięknie i wyjątkowości tego co się działo. Sporo działo się w watkach osobistych Dreka, Sery, Falomi, Sanchy, Zuko, Benrado i Tory poza główn linią fabularną kampanii (która toczyła się swoim tempem). Mieliśmy mnóstwo świetnych scen, rozmowe z Lonem na koniec, wypędzanie Cienia z Sanchy, spotkanie z matką Falomi i z człowiekiem któremu porwała wnuka, scena konania Khalidy i obu walk z Lodowooką. Przewinęło się też sporo nauki, sekcji zwłok i badań, ale była też akcja, dylematy moralne i wiele wiele małych wąteczków (na przykład wątek Illario chcącego zostać kapitanem, czy piątki uliczników przygarniętych przez Dreka na pokład i uczonych życia przez drużynę. Musiałem wyciąć co prawda półkampanii już po trzeciej sesji, ale nie żałuje, bo dostałem dużo wyśmienitego RPG na poziomie interakcji między postaciowych.

Chcę tu podziękować moim graczom za to że wytrwali i że zagrali. Za serce, które włożyliśmy razem w kampanie. Za wewnątrzdrużynowe memy (prawda Próżność i Teza??) i za to że uratowaliście obu bogów i wywróciliście naszą kampanie do góry nogami. Daliście z siebie wszystko i jeszcze więcej a ja mam nadzieje odpłaciłem wam tym samym. Wróciłem wykończony (głownie powrotem ale co tam) ale szczęśliwy.

Finał kampanii wyszedł niezwykle dynamicznie. 14 graczy i 2 MG podzas bitwy morskiej to było coś. Gardło nie działało mi przez dwa dni.

Cudnie prowadziło mi się kampanie łączoną z mAnger. Wiele godzin spędziliśmy nad planami, timelinem, npcami i tym żeby nasze wspólne wyspy Księżycowe były jednolite i wspólne. Razem łataliśmy dziury i prowadziliśmy świetnie się uzupełniając. Mam nadzieję, że mAnger nie ma mi za złe tempa pracy i kminy, które powodowało, że pod koniec oboje chodziliśmy na rzęsach. Nie wiem jak Ty, ale ja chce to powtórzyć!

Mówiłem na prelekcji, że fabuła to co pozostaje po sesji. Mnie został piękny obraz przyjaciół stawiających czoła nieznanemu. I to była moja kampania…

Podziękowania

Na początek Ania – królowo matko naszego obozu, dziękuje Ci za pomoc, rady, obecność i kubły zimnej wody gdy było to konieczne, świetnie mi się z Tobą pracowało i choć zawsze byłaś w biegu znajdowałaś dla nas zawsze czas. Dzięki Ci za Delarę i za odwagę z glutkiem, mam nadzieję że wrócisz na Tol Calen

Kadruniu!

  • Tosiu – dzięki za wspólną kampanie, za wytrzymanie tempa pracy, za sesje łączone, za gościnny występ Khalidy wraz z jej epickim konaniem, za sfailowane testy na PT 0, a przede wszystkim za “zróbmy Pompeje!!”. No i oczywiście za sesję u Lewiatana, która była niesamowita także, dzięki chemii w relacji upierdliwy sługa – lekkomyślna pani. Dzięki Tobie nasza wielka czternastosobowa patologiczna rodzina nie rozpadła się i razem dopłynęła do celu, mam nadzieję na kolejną łączoną i odpalenie grania przez skajpaja.
  • Makao – świetnie mi się z Tobą pracowało, uzupełnialiśmy się i sprawialiśmy, że machina turnusu toczyła się dalej, dzięki za kapowiniczek, który nie raz ratował nam skórę, za gadanie w kantynie i za zajebistą chemię pracy. Mam nadzieje, że mówiłeś poważnie i włączysz się w pisanie cyberpunkowego larpa
  • Kosma – dzięki za współprace, za memienie, dyskusje (zwłaszcza tą o GSach i pamiętnym Kasz-Ar-Gor), za bycie spindoctorem tego turnusu, za świetną relację z uczestnikami i za pana profesora z Liveral na finalowym larpie, który jak nikt robił tam wode z mózgu…
  • Laser – strasznie dobrze mi się z Tobą pracowało, byłeś gdy było trzeba i sprawiałeś by działy się rzeczy byśmy my mogli dziać rzeczy inne, za pogadanki w kadrówce za szybkie podłapanie klimatu obozów i dziwaczny wielogodzinny rajd na południe na koniec
  • Allatar – jesteś RPGowcem z krwi i kości i to szanuje ponad wszystko, dzięki za turnus, za trolle o warhammerze, za ghostowanie “Kronosa”
  • Ned – dzięki za turnus, za rozmowy, za wsparcie w sytuacjach wychowawczych gdy było trzeba, za wystrój sali i odważne bycie “bossem mindless mobu” na larpie
  • Nipcoń – dzięki za turnus, za ogarnianie techniczne LARPa i składzika gdy była potrzeba, za działanie i za wredne (choć ukryte) poczucie humoru. To były najlepsze dekoracje jakie pamiętam na naszych larpach EVER!
  • Wera i As – dziękuje wam za odwiedziny, za przyjazd, za wsparcie przy larpie i za po prostu bycie, niecierpliwie czekam na T4 by z wami popracować w pełnym wymiarze. Dni z wami były jak słońce w zimny dzień…
  • Antek, Wąsu i Banan – za superwspółprace pomiędzy naszymi bandami świrów, najlepszą jaką można sobie wyobrazić i za dokarmianie mnie gdy talerz z dobrościami u nas na stole docierał do mnie pusty…

Moja drużyno w kolejności losowej

  • Przemo – dzięki za liderowanie tej zgrai i wspacie w jej ogarnianiu, bez Ciebie byłoby trudniej, za ogranie i siły i słabości Dreka, za rozmowy o RPGach, za możliwość wcielenia się w bande złoli podczas twojej sesji (kości były po mojej stronie jak rzadko), fajnie się zmieniłeś od małego Pszemusia z 2015
  • Piętknastka – dzięki za turnus, za pracę nad postacią i za ogrywanie jej w fajny sposób, za odwagę podejmowania wątków i eleastyczność w ich prowadzeniu, Sancha była ważną częścią tej bandy i nie dawała o sobie zapomnieć.
  • Meta – za bycie tak dobrą, że aż strach, za wątki mdyczne i szeptuszenie, za ogarnianie i za radzenie sobie z tym wszystkim co na was rzucałem, za mądrość i serce do nich wszystkich,za relacje z innymi. Świetnie mi się z Tobą grało. Naprawdę uważam, tak jak napisałem Ci w podręczniku 🙂
  • Teza – dzięki za bycie wulkanem pozytywnej energii, który dawał siłę mnie i całej tej zgrai, którą nazwaliśmy drużyną, za aktywność, która napędziała mnie do działania, za relacje z Matje i Illario, to była olbrzymia przyjemność Ci prowadzić
    Lunares – dzięki za pomysł na postać i konsekwentne jej prowadzenie, za współgranie z naszą bandą świrów, za velasquezkiego velsqueza, za aktywność i działanie i za miliony mniej lub bardziej mądrych pomysłów na ewolucje postaci
  • Rzeka – nasz ty artysto, dzięki za to, że byłeś przyjacielem całej drużyny, wsparciem gdy było trzeba i ostrzem wycelowanym w brzuch gdy bylo to konieczne, bardzo się dobrze mi się z tobą współpracowało, byle tak dalej
  • Próżność – dzięki za najbardziej fulliocką Fullioci, jaką miałem w drużynie, za cudowną relację z Illario która (przyznam się dopiero teraz) dwa razy zeszklikła mi oczy, za Monetostrzelną i wspólną sesję w Mistborna, za duży talent do RPGowania, który masz gdy już się zdecydujesz zacząć działać

Druga połowo łączonej drużyny, nie miałem za wiele czasu by widzieć was na sesjach, ale grało mi się z wami przednio!

  • Przypadek – Za szkiełko i oko, do Metowej “wiary i czucia” za inteligentne i konsekwentne odgrywanie wątków naukowych, za zbieranie wiedzy i jej wykorzystanie, byłeś mózgiem naszej wielkiej patologicznej rodziny
  • Franek – dzięki za rozmowy o wojskowości, to mój konik, którym rzadko ktoś sie na obozach interesuje
  • Pjoter – Dzięki za świetnego kucharza i za współgranie miniwąteczku kucharskiego z Matje, za danie mi okazji, by odpalić backstory naszej dzielnej enpecki.
  • Guślarz – dzięki za przemytnika, który brał ster w swoje ręce gdy było trzeba i brał sprawy w swoje ręce gdy było to konieczne
  • Truposz – fajna konsekwencja w odgrywaniu postaci, granie niewidomego, zwłascza na LARPie nie może być łatwe
  • Skurcz – Rycerz na Koloniach to musiał być niezły kawał, dzięki za bitwe i przejęcie kontroli w odpowiedniej chwili
  • Czirołsy – mój ty velasquezie z wysp Księżycowych, dzięki za postać, którą świetnie się obserwowało, za pogodę ducha nawet w najciemniejszych chwilach i za telefon do Imelnira

Reszto wariatów!

  • OPka – złoto, no złoto no, dziękuje Ci bardzo, bardzo za cały turnus, za bombardowanie pozytywną energią cały czas, za Keyforga, za musicale i za wszystko co było bardzo TAK! I oczywiście że była to Twoja wina!
  • Lewiatan – dziękuje bardzo za fenoemenalną sesję, za utrafienie z postaciami i świetną, choć prostą intrygę, nigdy już nie zagram Mistborna, ale ten raz zrobił mi system na zawsze, dzięki wielkie raz jeszcze Mistrzu. Strasznie cieszę się mogąc obserwować co wyrosło z Jardira z T2 w 2015. O Mistbornie pojawi się osobny wpis.
  • Amnezja – Panienko Doreen, świetnie mi się z Tobą grało, dzięki że odważnie odbijałaś we mnie wątek i nie dałaś się z manipulować, za wszystkie te sympatyczne rozmowy i pozytywność w każdej sytuacji
  • Krecik – za pogodę ducha, za dzierżenie dzidy i bycie tak fajnym uczestnikiem jak tylko można, za obozowe akcje, za oba larpy, w których znalezłeś się naprawdę dobrze i za to że byłeś gdy było Cie potrzeba!
  • Przegryw – za antypozytwność która była bardzo pozytywna, za celny humor i cięty dowcip, codzienne wyprawy do kuchni, Keyforga i za wszystkie te rozmowy i rozmówki jakie wspólnie odbyliśmy w trakcie turnusu
  • Klasztor – za to co napisałem Ci w podręczniku, za pogodę ducha i napędzanie tego świetnego turnusu
  • Strasz – za poranne rozmowy, gdy inni jeszcze derpili w swoich łóżkach, za ogarnięcie Kultystów Kronosa i za zabicie mAnger
  • Filozofia – za super Keyforgowanie, za chęć do gry i wspólne w nią granie, mam nadzieje, że nie zostawisz tak tego po sezonie
  • Kamień – za bycie Nie-Ungwai i oczywiście za rozmowe o musicalach!
  • Wiedźmin – za danie obozowi dodatkowych trzech minut snu
  • Małe Kotki i Igor – za bycie dwoma filarami naszego życia obozowego, trudno sobie było wyobrazić ten turnus bez obecności waszej dwójki
  • Nie mam – za jachtklubowy styl bycia, który pozytywnie odcinał się od mrocznocierpiącej czerni całej reszty
  • Imię – za to, że chciałaś się nauczyć Keyforge’a i za Twoją minę gdy pożyczałem wam głośnik.
  • Konstancja – za bycie turnusowym terminatorem, za nieprzejmowanie się i błyskawiczny powrót do akcji! Złoto! Normalnie złoto!
  • Magic – za rozmowy o MTG, dzięki za głęboką wiedzę i dzielenie się nią z takim laikiem jak ja
  • Konflikt – za wszystkie te ciepłe słowa o naszych obozach
  • Champinion – dzięki za świetne poprowadzenie postaci w LARPie, wiele frajdy sprwiło nam obserowanie jak rozbijasz swój niełatwy w sumie wątek
  • Cała reszto – dzięki za świetny turnus, za akcje, za generalną bezproblemowość i za stonowany brak odpałów,za świetne otwarcie mam nadzieje rewelacyjnego sezonu!
  • Specjalnym gościom – Ciepłemu i Manusowi, za wsparcie nas na larpie i to że mindless mob napsuł krew wszystkim tym dzielnym wojownikom!

Tren żałobny po turnusie pierwszym Anno Domini 2019

Koniec to już jest obozu,
Wielka to dla mnie utrata,
Ma postać była ćwierćbogiem,
Broń jej to naginata.

Grał razem ze mną Przemoc,
Mój przyjaciel oddany,
Nachodzi mnie wielka niemoc!
Musi być pożegnany!

Był też z nami Lunares
W tej epickiej przygodzie.
Velasquez to był cymes,
Pływał pod statkiem – w wodzie.

Była także i TeZa,
Aeromantka spokojna,
Biała niczym beza,
Mathiae była dlań hojna.

W drużynie była i Meta,
Szeptucha drużynowa.
(Przez śmieszków zwana i Feta)
Ważna dla nas graczka owa!

Jest, niczym na zbiórkach, Piętnaście,
Sancha skrytobójczyni,
Lecz na jej słowa ważcie,
Za cienia nikt jej nie wini.

Była jeszcze i Próżność,
Postać bardzo matkująca,
Pomysłów jej krocie, Różność!
Ilario to zaś perła lśniąca!

Był w końcu z nami Mistrz Jaxa,
Który to wszystko ogarnął,
Enpece nie jechały na haxach,
Każdy wróg przed nami padnął.

Czasem Mistrzyni Anger
(Przeze mnie też Grr Grr zwana)
Przychodziła do nas na sesję.
Drużyna została przez nią pokochana!

Jest też Mistrz Kosma memiczny,
Co uczestników rozśmiesza,
Hades był to przeepiczny,
Powagę z zabawą miesza.

Mistrz Makao, po Makale.
Jestem zdrajcą – cóż poradzić?
To powtarza do mnie stale,
Na T5 może to wadzić.

Był też i Truposz, Amnezja,
Kamień, OP, Strasz…
Dziwne – rym to herezja?
Jaki sens w tym Losie masz?

Lecz nagle, jak z bicza strzelił
Minęło dni tych jedenaście!
I choćbym językiem mielił,
Przestać rozpaczać mi nie każcie!

Wszystko to właśnie minęło!
Następuje już wyprowadzka.
Me czucie się ugięło…
Płacz, rozpacz, smutku macka.

Ostatnie dzieło Rzeki powstałe na podsumowanie obozu

Dziękuje też Biuru Turystyki Aktywnej KOMPAS, za to że mogłem pojechać na obóz i za możliwość wykorzystania zdjęć!