Brama do Gilead
Recenzja “Wrath & Glory: Starter Set”
Autor: Jaxa
“W najczarniejszej godzinie strach zagościł w sercach nawet najdzielniejszych, a z plugawych trzewi przeklętej nieprawości wyroili się obmierzli heretycy złorzeczący Panu na Złotym Tronie, narodziła się Nadzieja. W ciemności Noctis Aeterna zapłonął ogień Imperialnej Prawdy. A imię jego Jakel Varonius! Wolny kupiec. Sługa i posłaniec Regenta, odrodzonego Syna, samego Roboute’a Guillimana. Jakel Varonius! Ten, który przyniesie wolność i pokój umęczonemu Gileadowi, a śmierć heretykom i apostatom. Chwalcie jego imię i podążcie za nim ku Światłu i Prawdzie…
– wypowiedź jednego z kaznodziejów,
gdzieś w jednym z miast namiotów na Enoch
Linia wydawnicza “Wrath & Glory” rośnie i kolejne podręczniki ukazują się na rynku mimo pojawienia się w sklepach “Imperium Maledictum„. Ostatnio opowiedziałem wam o “Redacted Records II”, dziś czas na kolejny dodatek, czyli “Wrath & Glory: Starter Set”.
Przy okazji chciałbym was również zachęcić do odwiedzenia alchemicznego działu poświęconego “Warhammerowi 40 000”. Znajdziecie tam nie tylko recenzje trzech czterdziestkowych gier fabularnych, czyli “Wrath & Glory”, “Imperium Maledictum (cześć pierwsza i część druga) oraz “Dark Heresy”, ale także sporo materiałów opisujących poszczególne dodatki do tych systemów, czyli między innymi “Osamotniony system”, “Litanie zagubionych”, a także oba podręczniki z serii “Redacted Records” (część pierwsza i część druga)
Przy okazji zapraszam również do zajrzenia do pozostałych alchemicznych działów związanych z Młotem Wojennym, czyli do sekcji klasycznego “Warhammera” i “Age od Sigmar: Soulbound”.
“Wrath & Glory: Starter Set” to kolekcja materiałów, dzięki której możemy generalnie rozpocząć przygodę z systemem “Wrath & Glory”. Przygotowano go podobnie do innych podobnych zestawów od wydawnictwa Cubicle 7 Entertainment: 8 kości sześciościennych (7 zwykłych oraz Kość Furii, 4 czterostronicowy zestaw pomocy z wyłuskanymi najważniejszymi zasadami gry, wypraska z żetonami, dzięki którym możemy kontrolować przepływ punktów Furii, Chwały i Zguby, sześć kart postaci oraz dwie broszury. W pierwszej z nich znajdziemy przygodę “Taitor’s Hymn”, a w drugiej zestaw dodatkowych materiałów mechaniczno-fabularnych opisujących flotę Wolnego Kupca Varoniusa, kilka ciekawych miejsc na powierzchni planet w układzie Gilead.
Karty postaci
W “Wrath & Glory: Starter Set” znajdziemy sześć gotowych kart postaci. Zostały one skonstruowane w podobny sposób jak w starterach do klasycznego “Młotka” oraz “Soulbounda”, czyli składają się “w ołtarzyk” (co fachowo, że tak przypomnę po raz kolejny, nazywa się falcowaniem równoległym obwolutowym). Z jednej strony znajdziemy dużą grafikę postaci (w centrum) oraz (na skrzydełkach) podstawowe informacje na jej temat w tym jej imię, archetyp, słowa kluczowe oraz krótką charakterystykę bohatera. Informacje te mają pomóc nam wybrać to, kim zagramy, gdyż podręcznik sugeruje, by do środka zajrzeć dopiero po wyborze bohatera.
Wewnątrz znajdziemy kartę postaci oraz wszystkie informacje niezbędne do zagrania nią (na przykład opisy talentów), także dodatkową transzę materiałów na jej temat w tym informacje dotyczące jej relacji z pozostałymi bohaterami oraz sekrety, które skrywa oraz dodatkowe cele, które ma do wykonania w trakcie przygody. Co ważne, priorytety osobiste nie doprowadzą raczej do konfliktu w drużynie, a są one raczej smaczkiem oraz szansą na dodanie do fabuły pomniejszego wątku pobocznego.
Autorzy przygotowali nam do gry sześć bardzo klasycznych dla “czterdzieski” archetypów. Mamy więc sankcjonowanego psionika Somnusa, siostrę bitewną Honorię, wolną kupczynię Lachlan Teague (jej ród to odległa gałąź Varoniusów), skitariusa Treave Malcona-22, zwiadowcę Astartes z zakonu Absolutorów – Mariusa, oraz wynajętego aeldara (tfu tfu) Elatha. Autorzy zadbali, jak wspominałem, by pomiędzy postaciami istniały powiązania tak, by nie rzucili się sobie od razu do gardeł i współpracowali przynajmniej przy startowej misji. Co więcej, taka zbieranina nie jest też niezgodna z kanonem, gdyż po pierwsze Patent Kupiecki daje naprawdę wiele możliwości, a po drugie wszystkie frakcje w Gilead starają się dobrze żyć z Varoniusem i jego flotą.
Mechanicznie, cóż… Mamy do czynienia z początkującymi postaciami na drugim Poziomie. Zrobiono je tak, by ludzie grający we “Wrath & Glory: Starter Set” mieli okazję poznać różne mechaniki obecne w grze, w tym działanie psioniki i punktów Wiary. Sami bohaterowie powinni być całkiem kompetentni, jeżeli chodzi o swoje specjalizacje, ale pełną ocenę tego utrudnia fakt, że na kartach postaci roi się od błędów. Źle wyliczany jest na przykład u niektórych postaci Pancerz lub Żywotność. Czasem zdarzają się też radosne przeklejenia pewnych sekcji z innych kart postaci. Mam nadzieję, że błędy te zostaną wyeliminowane w wersji papierowej, a już na pewno w polskiej. Poinformuję was też o tym oczywiście w aktualizacji dzisiejszego materiału.
Co ciekawe, wydaje się, że autorzy są świadomi błędów i za to, że są one na kartach, może odpowiadać to, że na DriveThruRPG (korzystam z cyfrowej wersji startera) karty postaci są z zupełnie innej aktualizacji niż pozostałe podręczniki.
Moje przypuszczenia biorą się stąd, że co najmniej w kilku miejscach w przygodzie w przykładach podawana jest poprawnie ta sama cecha postaci, która na karcie zapisana jest z błędem.
Przygoda “Traitor’s Hymn”
Gotowy scenariusz, który znajdziemy w “Wrath & Glory: Starter Set” zabierze nas na pokład fregaty klasy Sword – “Posłaniec Varoniusa” (The Herald Varonius). Jednostka ta jest lekko (jak na “czterdziestkę”) uzbrojona i luksusowo wyposażona (trzy sale bankietowe, arena, opera i spa korzystające ze uświęconej wody), służy więc do przewożenia wiadomości, transportu szczególnie ważnych gości, a także do wykonywania zadań specjalnych.
Przygoda zaczyna się w momencie, w którym drużyna siedzi na bankiecie, a jej członkowie są przedstawiani przez kapitana innym gościom. Spokojne przyjęcie zostaje jednak przerwane dramatycznym komunikatem “Kapitanie. Nastąpiła niezaplanowana translacja warpowa. Nawigator krzyczy jak oszalały, sir, a Astropata wpadł w katatonię…” Zaraz potem praktycznie dosłownie “guano uderza w wentylator”…
Spoilery - czytasz na własną odpowiedzialność
Na pokładzie “Posłańca Varoniusa” działa Kult Ropiejącej Obfitości wielbiący, jak się łatwo domyślić, Dziadka. Dwóch jego szczególnie aktywnych członków (będących przy okazji, co ciekawe, zupełnie nieważnymi załogantami) – Thaddeus i Sullius, zaraziło systemy jednostki Gellerospą (Gellerpox) chorobą niszczącą generatory pół Gellera i inne pokładowe urządzenia, a także wywołującą mutacje prowadzące do plugawego połączenia ludzi i części zakażonych maszyn.
Na początku przygody kult korzysta także z pewnego rytuału umożliwiającego punktowe przebudzenie niewielkiej burzy chaosu, która wciąga “Posłańca” do Immaterium.
Teraz drużyna musi zniszczyć wyznawców Chaosu, nim ci doprowadzą do całkowitego zapadnięcia się pół Gellera i wystawienia wszystkich obecnych na pokładzie na dzianie istot z warpa.
Przygoda “Traitor’s Hymn” zaprojektowana jest ją niezwykle ciekawie. Rozpoczyna się od przedstawienia poszczególnych członków drużyny i przy tej okazji z każdą z postaci rozgrywana jest króciutka retrospekcja, w której gracz musi wykonać kilka rzutów i podjąć pewne decyzje, które potem mają w scenariuszu swoje konsekwencje. Celem całości jest zapoznanie drużyny z podstawami mechaniki oraz określenie pewnych parametrów samego scenariusza.
“Traitor’s Hymn” jako przygoda jest radosną pointcrawlową rąbanką. Bohaterowie przemieszczają się pomiędzy kolejnymi, całkiem zróżnicowanymi lokacjami, likwidując kultystów, mutantów i rozmaite monstra. Pozwala im to zyskać sojuszników lub zasoby oraz poznać kolejne mechaniki gry. Wokół głównej linii fabuły zbudowanych jest kilka mniejszych i większych wątków pobocznych związanych z celami osobistymi konkretnych postaci. Fajnie też przygoda korzysta z decyzji graczy w retrospekcji. To, co się wydarzyło w przeszłości ma wpływ na teraźniejszość – najczęściej ułatwiając lub utrudniając działania w konkretnych lokacjach, ale brak jakiegoś bohatera (bo zwykle gramy mniejszą drużyną niż sześć osób) lub pełne zawalenie wszystkiego w przeszłości nie będą stanowić blokady.
Ciekawie też zaprojektowano lokacje, starcia są zróżnicowane, a podejście graczy i ich decyzje będą miały istotny wpływ na całą przygodę. Co ważne, bohaterowie nie muszą przejść przez wszystkie lokacje, by zakończyć scenariusz, jest kilka dróg, które mogą wybrać.
Sam finał zależy od decyzji grupy, a sami autorzy proponują kilka metod zniszczenia Gellerospy, a każde będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości. Finał (o ile bohaterowie i “Posłaniec Varonisa” przetrwają) zaprojektowano w ten sposób, by mógł być on otwarciem dla dalszej kampanii.
Warto tu jednak zaznaczyć, że przygodę może być trudno poprowadzić innym postaciom niż te starterowe. Nie powinna się ona rozpaść, ale bez retrospekcji straci ona wiele na swojej “fajności” i stanie się prostą rąbanką z dużą ilością zmutowanych kończyn latających w różne strony.
Całość jest zgrabna i bardzo pasująca do przygodowo-bojowej konwencji “Wrath & Glory”. Bardzo podobają mi się retrospekcje (wraz z ich wpływem na fabułę) oraz samo otwarcie i zakończenie przygody, ale jeżeli chodzi o środek (czyli przebijanie się przez kolejne lokacje) to nie mogę się pozbyć wrażenia pewnej komputerowej “hack & slashowości” z niewielką ilością miejsca na odgrywanie postaci. Ma być dynamicznie i “czterdziestkowo” Czy to wada, czy zaleta… To już kwestia indywidualna.
Mechanika w “Wrath & Glory: Starter Set” jest znacznie uproszczona w stosunku do pełnego podręcznika. O ile sam rdzeń został praktycznie niezmieniony, to już zasady walki są mocno pocięte. Przebudowano na przykład zupełnie samą mechanikę akcji, opcji w walce oraz tabelę trafień krytycznych. Działa to jednak całkiem sprawnie, choć ogranicza znacznie ilość możliwości taktycznych graczy. Co ciekawe, takie uproszczenia mogą się fajnie sprawdzić jako zestaw mechanik konwentowych.
Przebudowano także tabelę Grozy Osnowy. Jest ona w starterze bardzo uproszczona, “małomordercza” i mocno dopasowana do “Traitor’s Hymn”. Sprawia to, że o ile w samym scenariuszu startowym zadziała ona dobrze to będzie całkowicie bezużyteczna, jeżeli będziemy chcieli poprowadzić więcej przygód, korzystając z zasad ze startera.
Flotylla Varoniusa
Druga z broszur, które znajdziemy w “Wrath & Glory: Starter Set” zawiera materiały uzupełniające, które opisują kolejne fragmenty settingu gry. Znajdziemy tu opis flotylli okrętów Jakela Varoniusa, materiały na temat kilku istotnych portów planetarnych oraz sześć dwustronicowych rysów przygód.
W opisie samej floty podręcznik skupia się na jej działaniu, celach najistotniejszych postaci, które w niej służą oraz na opisie dziewięciu najważniejszych jednostek na jej stanie. Całość jest dodatkową warstwą rozbudowującą i tak już skomplikowaną sieć relacji w Gilead i dodającą do tej “zupy” pewną ilość nowych frakcji. Mieszkańcy Gilead generalnie cieszą się z przybycia floty Varoniusa, która jest dowodem na to, że Imperium ich nie opuściło, ale z drugiej strony obecność obcych sił panoszących się w układzie rodzi nieufność wobec ich ostatecznych celów. W końcu to Imperium. Prowadzi to do licznych tarć między obiema stronami. Mamy tu na przykład jednostkę pełną Primaris z Absolutorów, którzy starają się dołączyć do swoich braci. Tradycyjni Astartes nie bardzo jednak ufają swoim unowocześnionym konfratrom i nie chcą ich dopuścić do najtajniejszych rytuałów swego zakonu. Mamy też statek-fabrykę klasy Goliath pełen kapłanów maszyny, których obecność nie jest w smak lokalnemu Mechanicum, które samo jest wystarczająco podzielone wewnętrznymi sporami.
Jeżeli chodzi o samą flotę, to jest ona mocno niejednorodną zbieraniną i poza jednostkami samego Varoniusa i wspomnianymi już okrętami Astartes czy Mechanicum, znajdziemy tu także transportowiec Gwardii z mieszaniną małych jednostek z różnych światów oraz statek, przystosowany do produkcji i hodowli żywności.
Całość spisano odpowiednio ciekawie, łącząc konkrety i niedopowiedzenia tak, by dać pożywkę dla sesji i całych kampanii. Warto tu także wspomnieć, że poszczególne segmenty skonstruowano tak, by były one ciekawe zarówno dla starych “wrathowców”, jak i zrozumiałe dla tych, którzy dopiero zaczynają grać w ten system.
Podoba mi się także to, że w opisach przemycono parę smaczków, o które możemy potem wzbogacić nasze sesje i tak na pokładzie niszczyciela należącego do Astartes gości trzech Custodes wysłanych z flotą przez samego Guillimana, a na “Andraste”, jednostce, która jako pierwsza pokonała Cicatrix Maledictum, mieszka grupa Milczących Sióstr (Sisters of Silence).
Kolejna sekcja broszury opisuje pięć portów w układzie Gilead, będących bramami do układu i miejscami, od których gracze rozpoczynający swą przygodę z “Wrath & Glory” od Startera rozpoczną eksplorację nowego domu. Rozpisane porty są zróżnicowane pod względem wyglądu, położenia i mieszkańców, ale trapiące je problemy często są podobne. Gilead to układ, w którym permanentnie brakuje zasobów (głównie żywności) i kwitnie przemyt, sporo jest też problemów z xenos, w tym głównie z genokradami, dla których porty kosmiczne są chętnie wybieranym celem. Oczywiście w każdym porcie będzie coś specjalnego jak megafauna z Netherusa, czy świetnie poinformowana brokerka informacji z Gilead Prime. Ze wszystkich portów zdecydowanie najciekawszym jest Waystation, czyli zrujnowana stacja kosmiczna nieznanego pochodzenia, znajdująca się we Wrakowisku. Formalnie kontrolują ją aeldarscy korsarze, którzy mają z Varoniusem układ o nieagresji, ale w praktyce “kosmiczne elfy” trzymają w swoich rękach tylko jeden z licznych pokładów, a na pozostałych panoszy się całe mnóstwo innego tałatajstwa, w tym duża populacja orków. Waystation to świetny punkt startu do przygód we Wrakowisku i fantastyczne miejsce, w którym można prowadzić przygody z dużą obecnością xenos, do których nie strzelamy od razu. Zdecydowanie będzie to port, do którego na pewno zabiorę moją drużynę.
Ostatnim elementem broszury jest sześć rysów przygód.
Są one całkiem ciekawe, ale zdecydowanie zaprojektowano je tak, by poprowadzić je z pomocą pełnego podręcznika do “Wrath & Glory”, gdyż czasem będzie nam brakować pewnych mechanik, które, jak wspomniałem wcześniej, uproszczono lub dopasowano do startera. Z sześciu pomysłów najlepiej prezentują się “Wages of Cowardiance”, gdzie drużyna zostaje wysłana na transportowiec Gwardii, by przywieźć kontenery ze sprzętem i eskortować grupę żołnierzy skazanych na serwitoryzację oraz “Glacial Oportunity”, gdzie drużyna zostaje wysłana na Trolliusa, by uratować wyłączonego dreadnaughta. Najsłabiej wypada natomiast “Defence of Hill 09-L7-8B7”, która bardzo fajnie co prawda pokazuje absurdy imperialnej wojskowości, ale, szczerze mówiąc, drużyna ma tam naprawdę niewiele do roboty i nad tym pomysłem na przygodę trzeba sporo popracować, by uczynić go grywalnym.
Generalnie cała broszura “Flotylla Varoniusa” jest ciekawa i daje sporo nowych i fajnych informacji, ale cierpi na swego rodzaju rozdwojenie jaźni. Z jednej strony stara się być przyjazna dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z “W&G”, ale z drugiej dostarcza czasem zbyt mało informacji albo mechanik, by w pełni skorzystać z niej bez posiadania podstawki.
Kilka słów na koniec
“Wrath & Glory: Starter Set” to dość typowy starter od Cubicle 7 Entertainment. Daje nam scenariusz, który ma nas nauczyć gry we “Wrath & Glory” wprowadzając poszczególne mechaniki wraz z progresem fabuły. Sama przygoda “Traitor’s Hymn” to najlepsza i najciekawsza konstrukcyjnie ze wszystkich cubiclowych starterówek. Podobnie jak w przypadku pozostałych młotkowych starterów, możliwe jest prowadzenie gry dalej bez podręcznika głównego, ale będzie to znacznie trudniejsze, ze względu na brak niektórych mechanik, takich jak na przykład bardziej uniwersalna tabela Grozy Osnowy.
“Wrath & Glory: Starter Set” warto kupić jako uzupełnienie podstawki, jednak jako samodzielny produkt bardzo szybko wyczerpie się, co zmusi nas do zaopatrzenia się w podręcznik głównego. Taki jest oczywiście cel startera, ale mam wrażenie, że poprzednie dwa były nieco bardziej uniwersalne.
Dziękuje wydawnictwu Cubicle 7 Entertainment za udostępnienie podręcznika w wersji PDF do recenzji.
Warto przeczytać
Witajcie w Gilead!
Recenzja gry „Wrath & Glory”
Powrót do Gilead
Recenzja podręcznika “Osamotniony system”
Raport z Gilead, sekcja druga
Recenzja podręcznika “Redacted Records II”
Warto zauważyć, że Cubicle 7 ma zupełnie inną filozofię starterów niż chociażby Chaosium czy Free League Entertainement, co sprawia, że ich pudełka mają zupełnie inną zawartość niż te od wspomnianych wydawców. W zestawach od “wolnoligan” znajdziemy na przykład kompletne mechanicznie podręczniki, a w starterze do “Zewu” mamy naprawdę spory zestaw przygód i ciekawe zaprojektowane szkolenie z gry.
Ciężko je więc porównywać. Ja osobiście najbardziej lubię te od “Free League”, ale mam wrażenie, że Cubiclowe, ze względu na włączenie mechaniki w system, bardziej gładko wprowadzają w zasady niż w sytuacji, gdy reguły i przygoda są osobnymi broszurami.
Można zawsze nie wybierać psionika i wtedy “Wrath & Glory: Starter Set” starczy na dłużej. Sorry, Somnusie!