miasto mgły tymczasowa okładka

Światła, kamera, akcja!

Konflikt wewnętrzny w grze „Miasto Mgły”

Autor: Szyszka

Uważam „Miasto Mgły” za dość intuicyjny system, jednak jeśli chce się zrobić wszystko za jednym podejściem, okazuje się przytłaczający. Jest w tym podobny do za dużego ptysia, który na paterze wygląda jakby dało się go zjeść na raz, a potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością

Wiele systemów opartych na silniku „Apokalipsy” zostało zaprojektowanych tak, by gracz przy tworzeniu postaci musiał podjąć wybory, które zadecydują o tym, przed jakimi wyzwaniami i problemami będzie stawać jego postać, zwalniając tym samym Mistrzynię Gry z części procesu kreatywnego. „Miasto Mgły”, którego mechanika jest tylko powiązana z „Apokalipsą”, stosuje rozwiązanie połowiczne: gracze podczas tworzenia Rifterów wręczają Mistrzyni Ceremonii zgrabny bukiet wątków, jednak system wymaga od Mistrzyni Ceremonii wymyślenia, jak użyć Sekretów i Tożsamości w konflikcie Mythos versus Logos. W przypadku czteroosobowej drużyny Mistrzyni Ceremonii musi rozważyć szesnaście Sekretów i Tożsamości, które właściwie są osobnymi wątkami. Najlepiej by było, gdyby miała przygotowaną odpowiedź na każdy sekret i przynajmniej dwie opcje możliwego rozwoju Tożsamości… Myślę, że nikogo nie zdziwię, mówiąc, że fabuła w „Mieście Mgły” ma tendencję do rozgałęziania się jak system korzeniowy mangrowca. Z mojego doświadczenia wynika, że w zapanowaniu nad taką liczbą wątków najbardziej pomaga trzymanie się dwóch zasad: zasady sześciu osób (o której napiszę następnym razem) oraz tego, by najwięcej akcji skupiać w wątku sprawy, nad którą pracują bohaterowie, a najwięcej emocji na postaciach. Im więcej będzie osobistych akcentów, tym gracz będzie miał silniejsze przeświadczenie, że jego Rifter jest głównym bohaterem.

Zacznijmy zatem powoli, od czegoś prostego, nie dajmy się zwieść niepozornym ciastkom ani pięknym podręcznikom. Skoro istotą bycia Rifterem jest rozdarcie między Mythos a Logos, przyjrzyjmy się temu, co to właściwie znaczy w fabule gry. Znacie już Connora (a jeśli nie, możecie kliknąć w imię i zobaczyć jego kartę postaci) – dziś posłuży nam jako główny bohater. Przyznam, że długo się zastanawiałam, w jakiej formie przedstawić wam poniższe sceny. Rozważałam napisanie udawanego dialogu na sesji, ale czułabym się jak aktorka grająca dwie postacie, które różnią się tylko czapką.

Był poniedziałek, drugi tydzień pracy przy rozbiórce hotelu pracowniczego w starym porcie. Connor wszedł do środka jako jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy; nie dołączył do chłopaków rozmawiających o weekendzie. Jego relacja z pozostałymi polegała na wzajemnym niewchodzeniu sobie w drogę, kiedy tylko mógł, pracował sam. Wdrapał się po wąskich schodach na szóste piętro i od razu to zobaczył, jakby coś ściągnęło jego wzrok: pośród gruzów leżało oparte o ścianę ciało mężczyzny, który zaciskał na czymś rękę. Nigdzie ani śladu krwi. Connor nawet nie zdążył się zastanowić, gdy poczuł, jak jego zmysły wyostrzają się tak, że przebijają Mgłę. Zwłoki należały do zwykłego śmiertelnika, za to przedmiot, który trzymał, był magiczny i promieniował chłodem. Wilk rozpoznał tę rzecz, ten artefakt. Bestia szarpnęła się pod skórą Connora. Powinien zadzwonić na policję, inaczej mógł stracić pracę. Sięgnął ręką do kieszeni, ale dłoń sama zacisnęła mu się w pięść. Kolejnemu szarpnięciu towarzyszyła rodząca się złość i jakby strach. Wilk się czegoś bał? Cholera! Ktoś zaraz i tak znajdzie ciało, wezwie służby. Poczuł się usprawiedliwiony tą myślą. Jednym silnym ruchem wyrwał trupowi szkatułkę. Pod jego dotykiem pokryła się szronem. Connor stanął na schodach i dmuchnął jeden raz. Wystarczająco, by podniósł się kurz, który zakryje jego ślady.

Wiedza Mythos często wykracza poza wiedzę i rozumienie Riftera, który nie może porozumieć się ze swoją mityczną częścią. To jedna z rzeczy, które sprawiają, że Mythos jest tak fascynujący. Konsekwencją powyższej sceny byłoby otwarcie szkatułki z północnym wiatrem i odpowiedź na Sekret „Skąd pochodzi zimno we mnie?”.

Moi gracze jeszcze nigdy nie powstrzymali się przed eksplorowaniem Mythosów, gdy tylko pojawiła się możliwość. Ale też żaden z nich nigdy nie był na granicy stania się Awatarem, co ma miejsce w przypadku Connora. Jeśli straci on swój ostatni motyw Logos, nie dostanie w zamian nowego i podporządkuje się wyłącznie Mythosowi Wilka Bardzo Złego. Dlatego, z punktu widzenia gracza, Connorowi powinno zależeć na ochronieniu swojej ostatniej Tożsamości „Nie będę dłużej czarnym charakterem.”

Mieli kreta. Tylko to mogło tłumaczyć, dlaczego Syndykat znał miejsce i godzinę przekazania niezarejestrowanej broni. Czterech ludzi musiało nieść te dwie skrzynie pełne zarzutów o zbrodnie federalne. W chwili otwarcia ognia skrzynie i kret przestały mieć znaczenie, podziemny parking zamienił się w piekło. Connor zareagował właściwie odruchowo. Osłaniając Sinobrodego serią z broni, za którą groziły mu co najmniej dwa zarzuty, wycofał się w stronę, gdzie czekał samochód z kierowcą. Dwa razy dostał pociskiem, raz w kamizelkę kuloodporną, raz w rękę. Żaden z nich nie zrobił mu krzywdy, ale wystarczyło, by się zirytował. Rzucił granat pod stopy ludzi z Syndykatu. Trafił w samochód, który miał kanister benzyny w bagażniku, bo natychmiast wystrzelił wysoki płomień. Ktoś krzyknął. Connor rozpoznał Paddy’ego, gość robił właściwie to samo, co on, tylko dla tych złych. No, gorszych. Był też niesamowitym wrzodem na dupie, bo czym innym może być drugi Rifter, który dobrze wykonuje swoją pracę. Nareszcie problem z głowy! Connor złapał za klamkę drzwi samochodu, zaraz będzie po wszystkim. Nie, moment. Radość z pozbycia się przeciwnika płynęła od Wilka. On, Connor, obiecał sobie coś innego.
– Mallory?!
– Potem dołączę, szefie – rzucił, odwracając się w stronę strzelaniny i pożaru.

W drugiej scenie konflikt Mythos i Logos jest pozornie niewidoczny. Nie jest to już tak oczywiste rozdarcie między pozostaniem przy ludzkim życiu a rzuceniem się w świat mitów. W tym przypadku mamy do czynienia z Mythosem, który atakuje ostatnią Tożsamość Connora. Gdyby nasz bohater zostawił Paddy’ego na śmierć, byłby czarnym charakterem tej historii, a na karcie jego motywu musielibyśmy zaznaczyć Kryzys. Podobnie byłoby, gdyby w pierwszym przykładzie Connor zdecydował się postąpić jak praworządny obywatel i nie naruszył miejsca zbrodni. Zignorowanie okazji do zgłębienia Sekretu Mythos powoduje postęp Zatracenia. Kiedy ten trzystopniowy pasek się wypełni, motyw Adaptacji zniknie, a jego miejsce zastąpi inny, należący do Logos. Oddaliłoby to od Connora perspektywę zostania Awatarem.

Pisałam o tym, że „Miastu Mgły” dobrze służy umieszczanie ciężaru emocjonalnego na postaciach. Myślę, że dobrze to widać w powyższych scenach: znalezione ciało nie trzyma jakiegoś artefaktu, tylko taki, który rozwinie Sekret bohatera, człowiek, którego trzeba uratować to nie statysta, ale rywal Connora. Jednocześnie, gdyby założyć, że w pierwszej scenie dotknęliśmy wątku morderstwa złodzieja, który przypadkiem dostał się do skarbca Jafara i ukradł jedną rzecz, to tożsamość przedmiotu nie jest szczególnie istotna dla reszty drużyny zajmującej się śledztwem. Właśnie to miałam na myśli, pisząc, że gracz może uznać swoją postać za głównego bohatera. Można posunąć się jeszcze dalej – choć to wymaga od Mistrzyni Ceremonii solidnego przemyślenia sesji – i sprawić, że wszyscy czterej gracze będą przekonani, że są głównymi bohaterami.

Dziękuje wydawnictwu Black Monk Games za udostępnienie podręcznika do recenzji.

Warto przeczytać

miato landing

O wilku mowa

Rifter z gry „Miasto Mgły”

miato landing

Twarze we mgle

Postacie z „Miasta Mgły”

miato landing

Drogowskazy we mgle

Inspiracje do „Miasta Mgły”