U progu Krain Śmiertelnych

Recenzja  “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set”

Autor: Jaxa

“Stary Świat”, “Świat-który-był” przestał istnieć! Bogowie, którzy przetrwali tę hekatombę dali początek nowej, lepszej rzeczywistości – Krainom Śmiertelnych. Piękny sen, jakim była Era Mitów, nie mógł jednak trwać w nieskończoność. W końcu nadszedł dzień, w którym Czterech znów przybyło stoczyć kolejny bój o dusze i życie śmiertelników, a pierwotny Panteon bogów rozpadł się jak domek z kart. Wojny Ery Chaosu pochłonęły niezliczone życia, miasta, a nawet całe królestwa doprowadzając Krainy na skraj upadku. I wtedy powrócił on, Król i Bóg, pan Azyru, Sigmar Młotodzierżca, prowadząc nieprzebrane zastępy swych pancernych aniołów – Nieśmiertelnych Gromowładnych, by nieść ogień i śmierć tym, którzy pokłonili się przed Plugawymi Potęgami. Wraz z nimi przybyli też Duszospleceni, Wybrańcy Panteonu, Strażnicy Porządku. Ci, którzy niosą nadzieję w nowej erze, Erze Sigmara.

– Wyjątki z kazania Widzącej Porry Tabet do wiernych zebranych przez Najwyższą Świątynią Sigmara w Brightspear.

Startery do gier bardzo mocno zmieniły się przez ostatnie lata. Od kiedy Fantasy Flight Games narzuciło kosmicznie wysoką poprzeczkę starterami do swych Gwiezdnych Wojen, pozostali wydawcy zostali zmuszeni do równania w górę i dawania nam nie tylko “wypasionych” zestawów wprowadzających do gry, ale przede wszystkim takich, dzięki którym przyjemnie i bezproblemowo rozpoczniemy przygodę z nowym systemem. Jakiś czas temu mieliście okazję przeczytać moją recenzję Zestawu Startowego do “Zewu Cthulhu”, w ciągu kilku tygodni ukaże się pewnie materiał poświęcony zestawowi wprowadzającemu do czwartej edycji Warhammera, a tymczasem przed wami recenzja “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set”, czyli zestawu pozwalającego nam rozegrać nasze pierwsze sesje Duszosplecionymi z Krain Śmiertelnych.

Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej o samym Soulboundzie zapraszam do lektury mojej dwuczęściowej recenzji (część pierwsza i część druga) lub prelekcji, która pojawiła się na moim koncie na YouTube. Polecam też przy okazji tekst o Zasłonce Mistrza Gry będącej świetnym uzupełnieniem i dla podręcznika głównego i dla recenzowanego dziś zestawu.

“Age of Sigmar: Soulbound Starter Set” ukazał się, póki co, po angielsku w wersji elektronicznej (choć jak wiem z dobrze poinformowanych źródeł, zostanie wydany również po polsku),. Składają się na niego dwie kilkudziesięciostronicowe broszury (przygoda wprowadzająca “Faltering Light” oraz przewodnik po mieście Brightspear), pięć gotowych postaci, tokeny dla Zapału (Mettle), Duszognia (Soulfire) i Fatum (Doom), trzy dwustronicowe pomoce sesyjne oraz mapa Brigthspear. W wersji fizycznej dołączonych do tego będzie jeszcze osiem kości sześciościennych.

Rozbierzmy “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set” na kawałki i zajmijmy się nimi po kolei. Pierwsze co weźmiemy do ręki to ulotka “Read this first”. Znajduje się na niej krótkie (naprawdę krótkie) wprowadzenie do settingu oraz do tego czym są gry fabularne. Druga jej strona to karta drużyny, niezwykle przydatne akcesorium, które na stałe zagości na waszych sesyjnych stołach choćby dlatego, że świetnie zbiera podstawowe informacje o Splecionych, ich celach, sojusznikach, a także daje miejsce na zaznaczenie obecnego poziomu Fatum.

Kolejna drobnica, czyli pomoce sesyjne, to skróty najpotrzebniejszych zasad, których będziemy potrzebować w trakcie sesji. Znajdziemy na nich informacje o podstawowych testach, walce i magii. Kolejne elementy są wyjaśnione przejrzyście i łatwo będzie do nich wrócić. Mogę zagwarantować, że pomoce te będą w użyciu nie tylko na pierwszej sesji, ale również i później – ze względu na przydatne tabelki “Akcji w walce” i “Pechowego rzucania czarów”, które autorzy zdecydowali się na nich umieścić.

Pregenerowane postacie, które znajdziemy w “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set” to ta sama piątka bohaterów, których można za darmo ściągnąć ze strony Cubicle 7. Reprezentują pięć nietypowych w innych grach, a bardzo klasycznych w “Age of Sigmar” frakcji i profesji. Dzięki temu nasi gracze wejdą w specyfikę i klimat nietypowego świata, w jakim przyjdzie nam grać w Soulboundzie. Mamy więc Xana, kapłana bojowego Sigmara, Gromowładną Vel, będącą Rycerzem-Poszukiwaczem, duardińsku Areonautu (Skyrigger) Malgra, Imren – Zaklinaczkę Fal z Ludu Głębin oraz Daracha – trzymetrowego Łowcę Kuronotha z Sylvanethów.

Karty wykonane są bardzo estetycznie, składają się “w ołtarzyk” (co fachowo nazywa się falcowaniem równoległym obwolutowym) i opatrzone są dużą kolorową grafiką postaci. Poza charakterystykami postaci znajdziemy na nich również podstawy mechaniki oraz kilka słów o samej postaci, jak ją odgrywać i dlaczego zdecydować się na grę właśnie nią. Całość jest ładna, a porządne przeczytanie swojej karty wyraźnie zredukuje ilość mechanicznych pytań, jakie pojawią się w trakcie sesji. To oznacza, że karty idealnie pasują do koncepcji Startera, a przy okazji są świetną pamiątką z sesji (o ile właściciel startera będzie się chciał ich pozbywać).

“Faltering Light” (“Niepewny Blask”), czyli pierwsza z dużych broszur jest bardzo typową przygodą “starterową”, krok po kroku – wydarzenie po wydarzeniu, wprowadza nas w świat i mechanikę “Age of Sigmar: Soulbound”. Sceny fabularne przeplatane są uwagami mechanicznymi i ramkami z zasadami. Dzięki nim płynnie i bezboleśnie zapoznamy się z coraz bardziej skomplikowanymi elementami mechaniki i jednocześnie przeżyjemy przygodę, która porządnie ustawi nas w realiach Brightspear.

Mimo tego, że nasi bohaterowie to nowi Spleceni i dopiero co trafili do miasta to ich pierwsze zadanie – rozpalić światło na Włóczni Niebios – będzie i niełatwe i ważne dla najnowszego z Miast Sigmara. Bardzo ładnie pokazuje nam też skalę, jaką powinny mieć nasze przygody. W końcu nasi bohaterowie to nie byle wieśniacy “nekrowstrząsem od pługa oderwani”, to Bohaterowie przez duże “B”.

Po przeczytaniu przygody ze Startera wróciłem raz jeszcze do mojej przygody startowej do Soulbounda i wybebeszyłem pewne jej wątki. Chciałem, by waga misji, jakiej mają się podjąć moi Spleceni, dała im to samo poczucie ważności swego powołania.

Sama przygoda jest zaprojektowana moim zdaniem bardzo dobrze. Jest z pozoru bardzo liniowa i ma wiele elementów klasycznego lochotłuka, ale sam jej fragment poświęcony eksploracji podziemi jest zrobiony fenomenalnie. Podmiasto Brightspear zostało wypaczone magią Pana Zmian, więc wędrując przez nie będziemy trafiać na różne (wylosowane z tabelki) cuda, dziwy i zamieszkujące je stworzenia. Bardzo fajnie pomyślana jest mechanika samej eksploracji. Trzy z postaci przyjmą rolę Czujki, Straży Tylnej i Przewodnika. Od pierwszych dwóch będzie zależeć bezpieczeństwo grupy (czyli wypatrzenie nadciągającego z przodu lub podążającego za drużyną niebezpieczeństwa) trzeci natomiast dzięki rzutom na Przetrwanie określał będzie czy idziemy we właściwym kierunku, czy ciągnie nas w kierunku naprawdę wymagających obszarów. Całość ma podanych tak dużo różnych opcji, że potrzeba wyjątkowo pechowej drużyny, żeby zaczęły się powtarzać. Dodatkowo jeżeli w kolejnych przygodach naszym dzielnym Splecionym zamarzy się powrót do Podmiasta to mamy gotowe rozwiązanie jak to przeprowadzić. Jedyne w tych podziemiach co trafia do mnie “mocno tak sobie” to obszary z pułapkami, które zaprojektowano niezbyt ciekawie. Nie jestem szczególnym fanem “dungeon crawla”, ale to w jaki sposób przygotowano go w tym starterze – naprawdę trafia w moje gusta. A to jeszcze nie wszystkie ciekawe elementy przygody ze Startera.

Spoilery - czytasz na własną odpowiedzialność

Ciężko jednak proprowadzić tę przygodę bez wcześniejszego porządnego jej przeczytania. Choćby dlatego, że jeden z bohaterów niezależnych, wybrany przez prowadzącego, jest pracującym dla Chaosu zdrajcą i w zależności od wyboru pewne elementy przygody zmieniają się i warto przemyśleć swój wybór i jego wpływ na fabułę, by w trakcie samej gry nic się nie rozsypało. Ale dzięki temu można tę sesję poprowadzić kilka razy (choć różnym graczom) bez znudzenia materiałem. Fajnie będzie nadawać się na przykład na sesję konwentową albo dla mistrzów gry, którzy będą chcieli zarazić Soulboundem jak najwięcej ludzi.

Warto też zauważyć, że przy okazji pojawiają się też statystyki przeciwnika wystarczająco silnego, by być rasowym “drużynobójcą”, czyli Pana Zmian, Większego Demona Tzeentcha. Mam wrażenie, że bardzo długo wystawiony przeciw drużynie rozsmaruje ją po podłodze. Na szczęście o ile drużyna nie położy kompletnie misji raczej nie będzie musiała z nim walczyć, a przygoda mówi wręcz explicite, że stawianie go naprzeciwko początkujących Duszosplecionych mija się z celem. Swoją drogą Pan Zmian jest pierwszym zaprezentowanym przeciwnikiem, który bardzo mocno rośnie w siłę przy wysokim Fatum.

Ostatnią częścią “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set” jest przewodnik po Brightspear.

Składa się na niego opis miasta oraz kilka pomysłów na przygody wraz z niezbędnymi potworami. Przewodnik po mieście to prawdziwy majstersztyk. Znajduje się w nim opis ponad 70 różnych lokacji, a z każdą z nich związana jest mniej lub bardziej zawoalowana zahaczka na przygodę. Całość składa się na misterną sieć powiązań i wzajemnych animozji pomiędzy różnymi grupami społecznymi, organizacjami czy nawet poszczególnymi postaciami. Miasto tętni życiem, intryguje współzależnościami i potencjalnymi problemami, a przy okazji czają się tam gdzieś wyznawcy Zmieniającego Drogi, czekając tylko, by odzyskać swe miasto.

Niesamowicie podoba mi się styl miasta. Mam wrażenie cudownej mieszaniny arcanepunka i dark fantasy obficie przyprawionej “prachettowskimi” klimatami. Może to kwestia form językowych używanych przez autora, może konwencji samego Brightspear, ale opisy niektórych lokacji albo bohaterów niezależnych są prawie żywcem wyjęte z Ankh-Morpork. Na przykład opis właściciela budki ze smażonym w oleju jedzeniem, tak tłustym, że trzeba uważać, jeśli jada się u niego zbyt często.

Zajawki przygód znajdujące się w drugiej części są bardzo przyzwoite, ale trzeba nad nimi często dość dużo popracować, by przebudować je w pełnoprawne przygody (uważam ponadto, że czasem warto podkręcić statystyki opisanych w niej przeciwników, żeby walka z nimi była bardziej wymagająca). Bardzo ładnie jednak budują klimat miasta, wykorzystując kilka z aluzji zawartych w opisie Brightspear.

Spoilery - czytasz na własną odpowiedzialność

Najbardziej trafiła do mnie zajawka “Last Gasp”, będąca całkiem udanym śledztwem związanym z kradzieżą kawałków dusz umierających ludzi. Bardzo fajna i mocno przygodowa (gdy podkręcimy potwora) będzie też przygoda oparta o “Fly the Unfriendly Skies”), w której wybieramy się zapolować na Miażdzypaszczę (Maw-Krusha).
Jednak na przykład “False Hope” czy “Bad Moon Rising” wymagają sporej rozbudowy i rozpisania nim staną się naprawdę fajnymi przygodami.
Żaden z pomysłów na przygody nie jest w całości słaby, ale niektóre, mam wrażenie, są rozpisane nieco po macoszemu i po rewelacyjnym opisie miasta miałem takie trochę zderzenie ze ścianą. A może po prostu za wiele wymagam…

Czy “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set” sprawdza się jako początek przygody z Duszoscalonymi? Moim zdaniem bardzo. Przygoda startowa jest napisana naprawdę z głową i jej poprowadzenie powinno nauczyć wszystkich grających wystarczająco dużo o mechanice, by ruszyć dalej z graniem w fantastycznym miejscu, jakim jest Brightspear. Jednakże na samym Starterze nie pogramy za długo, chyba, że nie zależy nam na punktach doświadczenia i rozwoju naszej postaci, bo kwestię tę starter po prostu pomija.Aby nasze postacie nie stały w miejscu i poznały takie przydatne mechanizmy jak “Wydarzenia między przygodami” potrzebujemy podręcznika głównego.

Pod tym względem raczej przypomina on startery od Fantasy Flight Games niż ten od Zewu Cthulhu, który dawał nam i zręby mechaniki i kilka przygód. Korzystając z “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set” maksymalnie szybko mamy się dać namówić na kupno podstawki i wypłynąć na “szerokiego przestwór oceanu”. Z drugiej jednak strony, gdy zaopatrzymy się w bazowy podręcznik to elementy Startera nadal będziemy wykorzystywać na sesji jako pomoce sesyjne i źródło inspiracji dla kolejnych przygód naszych Duszosplecionych.

Muszę powiedzieć, że “Age of Sigmar: Soulbound Starter Set” bardzo trafił w moje gusta. Uniwersum “Age of Sigmar” i przynależny do niego “Soulbound” to dla mnie najważniejsze odkrycia tego roku, a “Starter Set”, moim zdaniem, jest świetnymi do nich drzwiami.
Krainy Śmiertelnych i znajdujące się w nich miasto Brightspear to miejsca, które warto poznać. Czas więc odkurzyć grymuary i naostrzyć miecze, bo światło na Włóczni Niebios samo nie zapłonie!

Dziękuje wydawnictwu Cubicle 7 Entertainment za udostępnienie podręcznika w wersji PDF do recenzji.