Przedsesyjna rozgrzewka

Mistrzowska praca głosem

Autor: Varia

Dzisiejszy tekst napisany został przez Varię, która od kilku lat wspiera Alchemię jako nasza korektorka i redaktorka. Varia jest z wykształcenia teatrologiem i od ponad dziesięciu lat prowadzi młodzieżowe zespoły teatralne. Specjalizuje się również w pracy głosem i z tej właśnie dziedziny prowadzi warsztaty na konwentach.

Jeżeli podoba wam się jej tekst i chcielibyście poczytać więcej profesjonalnych rad dotyczących pracy głosem, dajcie temu wyraz – zostawiając lajki i komentarze.

RPG – Gra Wyobraźni może obejść się bez wielu elementów. Widziałam sesje rozgrywane przy świecach, przy suto i elegancko zastawionym stole i przy muzyce, ale widziałam i takie, które z nie mniejszymi emocjami rozgrywano w świetle dnia na szkolnym podwórku. Widziałam sesje bez scenariusza, bez kart postaci, bez kostek. Żadna jednak sesja on-line czy też „na żywo” nie odbędzie się – jeżeli zabraknie głosu. Głos Mistrza Gry i głos gracza są absolutnie podstawowymi narzędziami rozgrywki i dlatego warto zadbać o sprawność posługiwania się nimi.

Tak jak ważne jest to, co mówimy – tak samo ważne, żebyśmy zostali zrozumiani. Konieczność powtarzania słów dlatego, że zostały wymamrotane może zepsuć cały efekt naszej wypowiedzi. Dlatego dobrze jest pamiętać o poprawnej dykcji – co bezwzględnie poprawi jakość i komfort komunikacji.

Grafika autorstwa ThomasWolter pochodzi z serwisu  Pixabay

Zadbanie o dykcję można zacząć od kilku prostych ćwiczeń przed sesją – rozgrzania aparatu mowy.

  1. Przy zamkniętych ustach kilkukrotnie rysujemy językiem kółka – przez wargi i policzki, raz w jedną, raz w drugą stronę – aż poczujemy jak mięśnie twarzy rozciągają się, uelastyczniają i przygotowują do pracy.
  2. Naprzemiennie: ściągamy usta jak do pocałunku i rozciągamy w szerokim, żabim uśmiechu.
  3. Wymawiamy kolejno samogłoski (a, e, i, o, u, y) – przesadnie – tak, by rozciągnąć mięśnie, zwracając uwagę na pozycję szczęki. Zaciskanie szczęk przy mówieniu jest dość częstym błędem.

Na koniec pochylamy głowę i potrząsamy nią, jednocześnie prychając jak koń tak, by rozluźnić policzki.

Dobrym elementem przygotowania po takiej rozgrzewce jest też wierszyk dykcyjny czy inny łamaniec językowy, jakich wiele można znaleźć na internecie. Ja najczęściej zaczynam od “klasyka wszech czasów”:

Czesał czyżyk czarny koczek,
Czyszcząc w koczku każdy loczek,
Po czym przykrył koczek toczkiem,
Lecz część loczków wyszła boczkiem.

Przy wygłaszaniu tego dzieła trzeba pamiętać o końcówkach wyrazów (one lubią się gubić) oraz o przejściach pomiędzy wyrazami (które z kolei mają złośliwą tendencję do rozmywania się).

Wyrecytowanie takiego wierszyka z przesadną starannością nie tylko wieńczy naszą rozgrzewkę dykcyjną, ale i psychicznie przygotowuje nas do pamiętania o poprawnym, wyraźnym mówieniu podczas gry.

Na koniec tej krótkiej porady podrzucę wskazówkę ze sfery teatralnej. Mówi się, że aktor nie ma dwóch rodzajów mowy: jeżeli na scenie posługuje się piękną polszczyzną – nie ma powodu, żeby prywatnie bełkotał. Tę zasadę równie dobrze mogą stosować wszyscy, którzy w większym stopniu posługują się głosem. Używanie poprawnej dykcji na co dzień nie zaszkodzi nikomu, a wprowadzi “zdrowe nawyki mówieniowe”, o których nie będziemy musieli już nawet specjalnie myśleć podczas szeroko pojętych wystąpień publicznych.

Powodzenia!