Przygotowani na Mgłę
Materiał do gry „Miasto Mgły”
Autor: Szyszka
Pod koniec poprzedniego tekstu o „Mieście Mgły” mówiłam, że o ile roll20 doskonale wspiera ten system, o tyle papier niekoniecznie. Przyszedł zatem czas, żeby zmierzyć się z tym problemem. Jak raz mam poczucie, że jestem osobą posiadającą najlepsze możliwe kwalifikacje, żeby wam o czymś opowiedzieć. Na drugim roku studiów podstawowymi narzędziami mojej pracy laboratoryjnej były: klej, nożyczki, ołówek i blok milimetrowy. Dostawałam tak straszliwego kociokwiku od rysowania wykresów po tych gęstych kratkach, że dalej to do mnie wraca w koszmarach sennych. Nic nie mogło przygotować mnie z tej dziedziny lepiej niż Chemia Analityczna 2.
Moją wielką miłością są artykuły biurowe. Mój obecny zapas cienkopisów, zakreślaczy, spinaczy, linijek, szablonów i innych takich prawdopodobnie wystarczy mi do końca życia. Co nijak nie powstrzymuje mnie przed kolejnymi zakupami. Istnieje jednak duża szansa, że wy niczego nie będziecie musieli kupować.
Na potrzeby tego tekstu przyjmijmy, że gramy kampanię w „Miasto Mgły” i jesteśmy w nią zaangażowani. Zaczniemy od wyprawki graczy.
Jeżeli interesują was inne materiały poświęcone „Miastu Mgły” zapraszamy do lektury poprzednich wpisów na ten temat – „Drogowskazy we Mgle„, „Twarze we Mgle” oraz „Geometria we Mgle„.
Coś do pisania
Zestaw absolutne minimum, bez którego wstyd się pokazać: karta postaci, ołówek i gumka do ścierania.
Ja wiem, że gumki na końcu ołówków są symbolem publicznego przyzwolenia na popełnianie błędów. Tylko one z reguły nie nadają się do niczego poza symbolizowaniem. Nie używajcie ich, zwłaszcza różowych gumek na końcu żółtych ołówków, one niszczą papier. Ponieważ to jest wersja minimum, nada się jakakolwiek gumka, od siebie jednak polecę zwłaszcza te cienkie, przeznaczone do precyzyjnego korygowania oraz gumki w ołówku (poważnie, je się temperuje) lub w długopisie.
Mówiąc jeszcze o popełnianiu błędów: ołówki mają różną twardość. HB to ołówek prawdziwie neutralny i nie znam nikogo, komu by w czymś zawadzał. Twarde ołówki mają H i cyfrę, im wyższą tym są twardsze, zostawiają cieńszą, jaśniejszą linię i gorzej się ścierają. Z kolei ołówki B są miękkie, dość łatwo się ścierają, jednak piszą szeroką linią i bardzo łatwo je rozmazać.
Ja piszę ołówkami automatycznymi, nie będę jednak przedstawiać tutaj argumentów za i przeciw, gdyż to z reguły wywołuje dyskusję równie zażartą co spór między wielbicielami pierogów ruskich i pierogów z serem.
Zestaw, który pokazuje, że starasz się, ale nie jesteś nadgorliwy: karta postaci, ściąga z ruchami graczy, ołówek, gumka do ścierania, długopis/pióro i notes.
Drodzy gracze, nie ma sensu tego przed wami ukrywać: podręcznik mówi Mistrzom Gry, żeby nie tworzyli prostych zagadek, które można przejrzeć na wylot. Tajemnice „Miasta Mgły” rozwiązuje się powoli, chwytając się losowo wolnych końców w splątanym kłębku fabuły. Dokładając do tego fakt, że gramy raz w tygodniu albo rzadziej, notowanie jest niezbędne. Warto zwracać uwagę na imiona npców, miejsca i kolejność wydarzeń. Takie notatki doskonale wesprą zawodną pamięć, może nawet pozwolą odkryć nowe tropy. Dobrze jest od razu przeznaczyć na kampanię kilkanaście stron notesu, żeby nie musieć go gorączkowo kartkować.
Zestaw luksusowy: karta postaci, ściąga z ruchami graczy, ołówek, gumka, długopis/pióro, zakreślacz, osobny notes dedykowany kampanii (najlepiej na spirali i otwierany do góry).
Zakreślacz posłuży do wydzielenia nagłówków albo kategorii w notatkach. Polecam wybrać pastelowy, te klasyczne są bardzo agresywne. Aczkolwiek żółty neonowy w wypadku „Miasta Mgły” może pasować do klimatu.
Natomiast notes na spirali pozwoli poczuć się rasowym detektywem. To zdecydowanie wersja dla tych, którzy lubią wczuwać się w postać za pomocą rekwizytów i jednocześnie jedyna wymówka do kupienia otwieranego w ten sposób notesu, jaką udało mi się wymyślić. Ma też tę olbrzymią zaletę, że po otwarciu jest tak samo szeroki, jak gdy jest zamknięty i nie zajmuje przez to wiele miejsca na stole.
A jeśli należycie do tych, którzy nie biorą jeńców i dobierają kolory pisaków/atramentów pod nastrój sesji, polecam wpadające w szarość fiolety i ciemne, nasycone zielenie.
Coś do zorganizowania się
Docieramy do głównego punktu okiełznania powodzi papieru. Przypomnę, że każdy gracz będzie miał: jedną dwustronną kartę postaci, jedną dwustronną ściągę mechaniczną oraz niedającą się przewidzieć liczbę małych krat do śledzenia statusów, wskazówek lub story tagów.
Opcje, które zdecydowanie nie wchodzą w grę: złożenie karty postaci na pół i schowanie mniejszych karteczek w środek. Nie ma szans, żeby to się nie pogubiło. A mistrz gry nie będzie do następnej sesji pamiętał, jakiej rangi miałeś status „oszołomiony”, będzie tylko pamiętał, że jakiś miałeś. Tym bardziej nie sprawdzi się rozwiązanie „karta postaci na cztery, chowana w tylnej kieszeni spodni”. Serio ludzie tak robią. I nie spotyka ich za to żadna kara z niebios, co tylko świadczy o niedoskonałości tego świata.
Zestaw absolutne minimum: karta postaci i ściąga złożone na pół i zatknięte między kartki notatnika, drobne karteczki w zwykłej kopercie. Ewentualnie takiej prowizorycznej kopercie zrobionej za pomocą zszywacza.
Zestaw, który pokazuje, że starasz się, ale nie jesteś nadgorliwy: tekturowa albo plastikowa teczka na wszystkie papiery. Podczas sesji posłuży jako podkładka.
A jeśli mi ufacie, zróbcie tak: zostawcie sobie jedną karteczkę do śledzenia statusów/wskazówek/story tagów. Przyklejcie ją do notesu, żeby się nie zgubiła. Natomiast podczas sesji korzystajcie z absolutnego świętego Graala lifehacków do „Miasta Mgły” – karteczek indeksujących. Mieści się na nich akurat jedno słowo i cyfra, są od spodu podklejone lekkim klejem, który nie zostaje na papierze, więc podczas sesji nie odlecą z kraty postaci. Najlepsze są takie z matowego papieru, słabiej sprawdzą się te wykonane z folii. A już absolutnie najgenialniejsze można dostać w Tigerze: za około sześć złotych można kupić pojemnik, w którym jest osiem kolorów tych karteczek, każdego po sto sztuk. Spokojnie wystarczy na całą kampanię i jeszcze każdy gracz otrzyma własny kolor.
Zestaw luksusowy: tekturowa teczka wiązana jak w starym sekretariacie.
Zostajemy w estetyce dziennikarza śledczego. A, jak powszechnie wiadomo, każdy dziennikarz śledczy potrzebuje teczki na akta sprawy. Skoro w tej wersji idziemy na całość, to alternatywą dla używania karteczek indeksujących będzie wydrukowanie karteczek do śledzenia statusów i reszty ferajny, zalaminowanie ich i używanie mazaka suchościeralnego.
Nie wiem, czy wiedzieliście, ale nie można laminować kartek zapisanych ścieralnymi długopisami. Znaczy, można, ale jest to wyjątkowo nieskuteczne, ponieważ wszystkie napisy znikną pod wpływem temperatury. Tak że, gdybyście kiedyś chcieli unicestwić handout wypisany takim długopisem, możecie wrzucić go do mikrofalówki.
Coś do rzucania
Bardzo przepraszam wszystkie kościane gobliny, tutaj nie będzie wersji luksusowej. „Miasto Mgły” wymaga rzutów dwiema k6 i nigdy więcej kości nie pojawia się na stole.
Garść różności
Żeby utrzymać możliwie najwięcej elementów w klimacie sesji, wszystkim malującym usta polecam szminki w odcieniach czerwieni oraz ciemnego bordo i fioletu. Nada się każda, której opis wypowiedziany głosem filmowego detektywa w zdaniu po słowach „Weszła do mojego biura” możecie wyobrazić sobie w głowie.
Na pewno też w drużynie znajdzie się ktoś, kto doceni playlistę stworzoną pod twoją postać.
Można też przed sesją wypić kawę i oddać hołd patronowi wszystkich detektywów rozwiązujących dziwne sprawy, mówiąc „a damn fine cup of coffee”.
Znów propozycja dla uwielbiających rekwizyty: korkowa tablica i czerwona włóczka. Przygotujcie sobie tablicę szalonego człowieka. Niestety nie powiem wam jak, ponieważ moje zrozumienie tej techniki kończy się na tym, że włóczkę trzeba owijać wokół pinezek z plastikową główką.
Coś dla Mistrza Gry
Mówiąc zupełnie szczerze i od serca: nie utrudniaj sobie zadania, przyjacielu. Napisanie autorskiej kampanii tak, jak chce tego podręcznik jest wyjątkowo wymagające i pozostawia raczej niewiele chęci na lepienie dodatkowych rekwizytów. Planując scenariusze sesji upewnij się, że masz wyraźnie i w widocznym miejscu zapisane imiona npców, nazwy ważnych miejsc i moce zagrożeń, które napotkają gracze. Prowadzenie „Miasta Mgły” stanowi niezłe wyzwanie i ja z tego miejsca chciałabym powiedzieć, że robisz świetną robotę, jestem pewna.
Do ułatwiaczy życia zaliczyłabym drukowanie wizerunków npców wraz z widocznymi imionami. Wiem, że w internecie jest pełno specjalistów reprezentujących front „tam, gdzie zaczynają się obrazki, kończą się erpegi”, ale jeśli ty im nie doniesiesz i ja tego nie zrobię, to nie ma sposobu, żeby się dowiedzieli. Te zdjęcia naprawdę pomagają!
Podchodząc do sprawy od naukowej strony: nasze mózgi nie wyobrażają sobie nowych twarzy. Zazwyczaj wykorzystujemy te, które już widzieliśmy, najwyżej modyfikujemy je trochę w wyobraźni. Rozległy opis oblicza ważnego npca wcale nie sprawi, że gracze zobaczą go wyraźniej. Co innego w przypadku, kiedy dostaną zdjęcie. Poza tym granie we współczesnym settingu pozwala na obsadzanie ról aktorami, na których gaże uzbierałby tylko Jeff Bezos. A już w ogóle wisienką na torcie jest fakt, że na zdjęcie można przykleić karteczkę ze statusem i wszystko jest wiadome.
Sama praktykuję przyklejanie zdjęć npców do gładkiego drewnianego ekranu mistrza gry. Używam do tego masy mocującej, tej takiej białej, na którą niektórzy mówią multi tack. Nie zostawia śladów na ekranie ani na papierze. I najwyraźniej zachowuje swoje właściwości w nieskończoność, niestraszne jej zakopiańskie mrozy, trudy podróży ani żar rozgrzanego upałem poddasza.
Oczywiście można grać bez tego wszystkiego. Można też wziąć te pomysły i wykorzystać podczas grania w inny system, zapewniam, że działają tak samo dobrze. W ogóle sekretem do szczęścia jest granie w taki sposób, jaki najbardziej odpowiada danej drużynie.
Po tym stwierdzeniu nie pozostaje mi już nic innego, jak pożegnać się i mieć nadzieję, że kiedy już wyjdzie „Miasto Mgły” będziecie nim choć w połowie tak zachwyceni jak ja.
Do następnego!
Dziękuje wydawnictwu Black Monk Games za udostępnienie materiałów.