Zasłużyć na Sto’Vo’Kor
Recenzja “The Klingon Empire Gamemaster Toolkit” do gry „Star Trek Adventures”
Autor: Jaxa
Klingoni są bez wątpienia jedną z najpopularniejszych ras z uniwersum Star Treka. Nie dziwi więc fakt, że “The Klingon Empire Core Rulebook” (którego recenzję możecie przeczytać na RPGowej Alchemii), czyli poprawiony podręcznik podstawowy do “Star Trek Adventures” (STA), okazał się strzałem w dziesiątkę. Fani honorowych wojowników z radością przyjęli możliwość wcielenia się w swoich idoli. Modiphius Entertainment postanowiło iść za ciosem i rozszerzyć nieco linię klingońskiego “Star Treka” i do podstawki dołączyły najpierw pojedyncze przygody, a teraz również “The Klingon Empire Gamemaster Toolkit”, czyli zestaw zawierający ekran mistrza gry, dwustronną mapę, pomoce sesyjne dla graczy oraz przygodę “The Sleeping Beast” napisaną przez Chrisa MacCarvera.
Zasłonka, podobnie jak ekran do federacyjnego STA, jest czteropanelowa. Od zewnętrznej strony zdobi ją panorama przedstawiająca klingońską flotę lecącą do bitwy. Zaprezentowane okręty stanowią przekrój przez całą historię imperialnej floty. Mamy tu zarówno charakterystyczne dla okresu TNG Drapieżne Ptaki klasy B’rel, krążowniki Negh’vary i niszczyciele Vor’cha, jak i TOSowe jednostki klasy
D-7, a nawet pochodzące z czasów Enterprise krążowniki typu D-5 oraz Raptory. Wewnętrzna strona zawiera, oczywiście, przydatne na sesji tabelki i ramki. Zawartość ekranu z “The Klingon Empire Gamemaster Toolkit” różni się nieco od tej, którą mogliśmy znaleźć w pierwszej zasłonce do “Star Trek Adventures”. Zmiana wizualizacji na klingońską i połączenie kilku ramek (na przykład tych dotyczących wydawania Momentum) w jedną zwolniły nieco miejsca, dzięki czemu dołożono na przykład rozpiskę obrażeń zadawanych przez broń pokładową. Informacje w ekranie sprawiają wrażenie mocno “poupychanych”, a klingoński, bardzo oszczędny, dizajn nie ułatwia szybkiej w nich orientacji i zapewne minie nieco czasu nim się do nich przyzwyczaimy. Sam wybór tabel jest jednak na tyle dobry, że, moim zdaniem, warto się nieco z nimi przemęczyć, by potem mieć błyskawiczny dostęp do kluczowych list i mechanik.
Pomoce sesyjne to “zklingonizowane” (i nieco poprawione) karty stanowisk oraz skrót zasad konfliktu, które można znaleźć również w trekowym Zestawie Startowym. Kart Stanowisk jest pięć i są to odpowiednio: konsola dowódcy, ster i konsola nawigatora, konsola komunikacyjna i systemów wewnętrznych, konsola sensorów i (ponownie) systemów wewnętrznych oraz konsola ochrony i uzbrojenia. Jedna strona we wszystkich kartach jest identyczna i zawiera skrót zasad dotyczących testów, kupowania kości, wydawania Momentum oraz korzystania z Values. Po drugiej stronie znajdują się wszystkie akcje dostępne odpowiednim konsolom oraz akcje ogólne dla wszystkich stanowisk na okręcie, a także ramka z akcjami mniejszymi. Ostatnia karta pomocy to skrót zasad konfliktów oraz pełna tabelka wydawania Momentum w walce. Niektórzy uważają handouty mechaniczne, jakimi są karty pomocy, za zbędny gadżet. Dla mnie to nieodzowna pomoc, zwłaszcza w grach o bardziej rozbudowanej mechanice, jaką zdecydowanie jest “Star Trek Adventures”. Gracze mający pod ręką takie ściągi mniej boją się, że czegoś zapomną i łatwiej przyswajają istotniejsze części mechaniki wiedząc, że zawsze mają się do czego odwołać.
Pakiet “The Klingon Empire Gamemaster Toolkit” uzupełnia klingońska przygoda “The Sleeping Beast”. Okręt bohaterów odbiera sygnał od I.K.S. luSpet, Drapieżnego Ptaka dowodzonego przez kapitan K’leyek. W kierunku ważnej dla obronności Imperium kolonii N’stegh zbliża się asteroida. Jeżeli nie zostanie ona zatrzymana, to w ciągu kilkunastu godzin zniszczy kolonię, a I.K.S. luSpet nie jest sobie w stanie samodzielnie poradzić z problemem. Gdy bohaterowie przybywają na miejsce, okazuje się, że asteroidy nie da się zniszczyć konwencjonalną bronią (odłamki mogłyby uderzyć w kolonię), a dodatkowo we wnętrzu poprzecinanej tunelami asteroidy kryje się jakieś zagrożenie, które pozbawiło życia połowę załogi I.K.S. luSpet. Chcąc nie chcąc bohaterowie muszą pomóc, gdyż dopuszczenie do zniszczenia ważnej strategicznie kolonii nie jest w żaden sposób honorowe.
Spoilery - czytasz na własną odpowiedzialność
Po dostaniu się na pokład asteroidy okazuje się, że jest to żywy, ale od wieków opuszczony statek rasy Skriaad, a członkowie pierwszej grupy wypadowej żyją, ale są w jakiś sposób psionicznie połączeni ze statkiem. Dodatkowo to samo oddziaływanie odcina bohaterom możliwość skomunikowania się ze statkiem.
Gracze muszą zadecydować co dalej: czy zniszczyć statek, czy może skomunikować się z nim, naprawić go i uratować uwięzionych załogantów z I.K.S. luSpet. Zniszczenie zagrożenia jest oczywiście honorowe, ale na statku mogą znaleźć się nieznane Klingonom technologie, które można potem odtworzyć i wykorzystać dla dobra Imperium.
Ciekawe w przygodzie zawartej w “The Klingon Empire Gamemaster Toolkit” jest to, że jeżeli się postaramy, to nie będzie w niej prawie walki, a za to wiele wątków naukowo-inżynieryjnych, co uczyni ją dość specyficzną dla zwykle dość bojowo nastawionych Klingonów.
Przygoda rozpisana jest bardzo porządnie. Autorzy postarali się, uwzględnić wiele różnych dróg, którymi mogą pójść gracze, ograniczając konieczność potencjalnej improwizacji ze strony prowadzącego.
Moją szczególną uwagę zwróciły dwie sceny: otwierająca i zamykająca przygodę. Pierwsza to uczta na pokładzie statku bohaterów. Doskonała okazja do śpiewu, opowiadania historii i chwalenia się swoimi czynami, czyli budowania poczucia wspólnoty naszej grupy Klingonów. To tutaj w całym swoim bogactwie może się objawić charakterystyczny klimat rasy wojowników – dumnych i honorowych, ale jednocześnie skorych do hulanki i śmiechu. Ostatnia scena to raport do dowództwa. Narracja, jaką zbudują w niej gracze, może stanowić doskonałe otwarcie do następnych sesji. To jak potraktują w raporcie kapitan K’leyek może z niej uczynić sojusznika albo śmiertelnego wroga, a sam temat asteroidy i jej niezwykłej zawartości to otwarcie nowych wątków związanych nie tylko z jej wykorzystaniem, ale także z poszukiwaniem miejsca jej pochodzenia i jej potencjalnych właścicieli, którzy mogą stanowić zagrożenie dla Imperium.
Pakiet “The Klingon Empire Gamemaster Toolkit” to bardzo dobre uzupełnienie podręcznika podstawowego dla Klingonów, zwłaszcza jeżeli zamierzacie poprowadzić kampanię dla tej rasy. Warto się nim też zainteresować jeżeli prowadzicie kampanię federacyjną i nie posiadacie poprzedniej zasłonki i startera – pomoce sesyjne i ekran, mimo klingońskiego dizajnu, sprawdzą się doskonale niezależnie od tego jakie mundury noszą wasi bohaterowie. Przygoda “The Sleeping Beast” jest miłym uzupełnieniem zestawu, dającą okazję, by w dość nietypowy sposób wykazać się klingońskiej załodze i, co istotne, można ją po niewielkich przeróbkach również “puścić” dla drużyny federacyjnej. Reasumując, “The Klingon Empire Gamemaster Toolkit” to bardzo fajny pakiet i jest wart nie tylko postawienia na półce obok “The Klingon Empire Core Rulebook”, ale również przydatny w praktyce.
‘Qapla
Dziękuję wydawnictwu Modiphius za udostępnienie podręcznika w wersji PDF do recenzji.
Mam wrażenie, że jedna z zaprezentowanych na zasłonce D-7 to tak naprawdę okręt klasy K’t’inga, ale nie mogę być pewien nie widząc dokładnie cewek warp.
Nie jest to dużo w przypadku Drapieżnego Ptaka klasy B’rel, ale tak brzmi dramatyczniej.