Bezgłowy Jeździec z Hallt
Recenzja przygody „Hell rides to Hallt” do czwartej edycji Warhammera
Autor: Jaxa
W tym roku przy okazji Halloween Cubicle 7 Entertainment wydało dwie przygody do swoich flagowych systemów, czyli do czwartej edycji “Warhammera” (recenzja tutaj) oraz “Age of Sigmar: Soulbound” (recenzja tutaj). Przed wami krótka recenzja pierwszej z nich, czyli “Hell rides to Hallt”.
Przygoda zabiera nas zimą w Góry Szare do spokojnego miasteczka Hallt. Bohaterowie zostają wynajęci przez prawnika Goswina Samtera, który to z kolei został poproszony przez mieszkańców Hallt o pomoc w schwytaniu przeklętego bezgłowego jeźdźca Dullahana, który zabija mieszkańców miasteczka. Sama opowieść zaczyna się w okolicach Hexensnacht, gdy bohaterowie jadą późnym wieczorem na wozie zbliżając się do Hallt.
Spoilery - czytasz na własną odpowiedzialność
“Hell rides to Hallt” to bardzo dobrze pomyślana przygoda z bardzo fajnie skonstruowanym twistem. Jeździec to skrócony rok wcześniej o głowę kowal, którego lokalny kult nazywający się Council of Vicissitude (Radą Zmian) wrobił w zabójstwo kapłanki Sigmara. Kowal był jednakże mutantem z drugą głową ukrytą w klatce piersiowej, więc dekapitacja nie była dla niego śmiertelna. Przyszły jeździec uciekł z własnego grobu i teraz po roku wraca, by zemścić się na kultystach.
Co zabawne, sami kultyści nie mają się za wyznawców Chaosu, a celem ich krwawych rytuałów jest zapewnienie Hallt i okolicy pomyślności i urodzaju. Nie są świadomi (w każdym razie w większości), że tak naprawdę ich poczynaniami kierują demony Tzeentcha.
Bohaterowie w trakcie przygody stają pomiędzy młotem a kowadłem i powinni całą sprawę rozegrać na równi sprytem jak i siłą, by w pewnym momencie nie zostać przez ów młot zmiażdżonymi.
Sam Bezgłowy Jeździec jest dość potężnym przeciwnikiem (choć sam dałbym mu więcej punktów Pancerza), mającym nie tylko wysokie statystyki, ale również Punkty Przeznaczenia i Szczęścia, którymi może ratować się od śmierci. Kult także ma kilka atutów w starciu fizycznym, ale przede wszystkim ma za sobą ludzi z miasteczka i jeżeli gracze nie będą ostrożni i zaczną rzucać oskarżeniami bez pokrycia, to mogą zadyndać na szubienicy.
Przygoda “Hell rides to Hallt” jest bardzo schludnie napisaną przygodą złożoną pod jednostrzał. Scenariusz ma też bardzo przyjemnie rozpisane śledztwo. Będziemy w nim zarówno przeszukiwać lokacje, jak i rozmawiać z ludźmi i słuchać plotek. Sama intryga nie jest specjalnie trudna – w sam raz, by złożyć ją do kupy i rozegrać w jedną sesję. Starcia są dość wymagające, ale satysfakcjonujące, a sam Jeździec bez głowy może być twardym orzechem do zgryzienia dla początkującej drużyny.
Czytając przygodę natrafiłem na jeden dość poważny błąd. Autorom wyraźnie myli się kiedy jest Hexensnacht. Z tekstu przygody wynika, że bohaterowie przyjeżdżają do Hallt w Noc Wiedźm, a jednocześnie następuje ona dzień później czyli po Hexentag, co jest ewidentnym błędem. Jednakże jeżeli podczas prowadzenia przesuniemy akcję przygody o jeden dzień wstecz i bohaterowie przyjadą do miasteczka w noc poprzedzającą ostatni dzień roku to dalsza część przygody powinna przebiec bardzo spójnie.
“Hell rides to Hallt” to naprawdę przyjemna jednostrzałowa przygoda do czwartej edycji Warhammera. Zawiera wszystkie elementy udanego scenariusza, a sama fabuła jest nieźle pomyślana i oparta o bardzo ciekawe elementy popkultury. Jeżeli szukacie dobrego warhammerowego jednostrzała to “Hell rides to Hallt” jest opcją, którą zdecydowanie warto rozważyć. Mimo że minęło już Halloween, to ze względu na tematykę można z niej zrobić również dobrą przygodę na Sylwestra (którego w tym roku będziemy spędzać raczej w małym gronie) albo po prostu rozwiązać tajemnicę kryjącą się za Bezgłowym Jeźdźcem z Hallt w któryś długi jesienno-zimowy wieczór.
Dziękuje wydawnictwu Cubicle 7 Entertainment za udostępnienie podręcznika w wersji PDF do recenzji.