Nienazwane paragrafy
Recenzja gry paragrafowej “Bezimienne miasto”
Autor: Jaxa
Wśród gorących piasków Pustyni Arabskiej kryje się “wymykająca się euklidesowej geometrii” tajemnica – prastare miasto pełne niosących śmierć i szaleństwo sekretów. Każdy, kto do niego wejdzie musi wykazać się sprytem albo zapłaci najwyższą cenę…
Przed wami recenzja powieści paragrafowej “Bezimienne miasto”.
Jeżeli interesują was powieści paragrafowe, to zapraszam do zapoznania się materiałami poświęconymi trzem poprzednim pozycjom z cyklu “Choose Cthulhu”, czyli “Zew Cthulhu”, “W Górach Szaleństwa” oraz “Widmo nad Innsmouth”, a także z recenzjami “Widma nad Arhkham” oraz “Samotnie przeciwko mrozowi”.
Zapraszam też do zajrzenia przy okazji do działu poświęconego podręcznikom do RPGowego “Zewu Cthulhu”.
Czym są gry paragrafowe?
Gry paragrafowe (czyli po prostu “paragrafówki”) to specyficzny rodzaj literackiej rozrywki, w którym czytający sam steruje poczynaniami bohatera. Po przeczytaniu konkretnego fragmentu otrzymujemy wybór kilku ścieżek, jakimi może podążyć dalej protagonista. Owocuje to często rozbudowanymi fabułami o licznych rozwiązaniach.
“Bezimienne miasto” pióra Giny Valris to czwarta już książka z wydawanej przez Black Monk Games serii “Choose Cthulhu”. Tym razem zamiast na mroźną Antarktydę czy woniejące rybą wybrzeża Nowej Anglii udamy się z wyprawą na gorące i suche piaski Arabii. Kolejne z opowiadań Samotnika z Providence, które przekształcono w paragrafówkę nie jest tak popularne jak poprzednie, jednak jeżeli chodzi o zawartość sięga do samego serca mitologii Cthulhu.
Głównym bohaterem recenzowanej dziś paragrafówki jest George Aberdeen – naukowiec z uniwersytetu Miscatonic, który po odkryciu i przeanalizowaniu plugawego “Livre d’Ivon” wybiera się na odległą pustynię, by zbadać tajemnicze i owiane prastarymi legendami miasto.
W “Bezimienne miasto” grało mi się naprawdę wyśmienicie. Linii fabularnych nie ma tu tak wielu jak w “Widmie nad Innsmouth”, ale za to duży nacisk położono na eksplorację samego miasta, którą zrealizowano bardzo pomysłowo. Gdy już trafimy do samego miasta (co wbrew pozorom nie jest łatwe), trafiamy na mapę, na której oznaczono kolejne lokacje do zbadania wraz z numerami paragrafów, od których tę eksplorację należy zacząć. Daje nam to wrażenie dużej dowolności w podejmowaniu kolejnych wyzwań, co samo w sobie sprawiło mi olbrzymią frajdę. Każda z lokacji zaprojektowana jest ciekawe i przechodząc je wszystkie, nie miałem wrażenia, że którakolwiek jest zapychaczem. Warto tu zaznaczyć też, że pozytywne zakończenie poszczególnych ścieżek (to znaczy przeżycie z w miarę nienaruszonym zdrowiem psychicznym i wyniesienie wskazówek) nie jest łatwe, tym bardziej że w paru miejscach autorka umieściła zagadki matematyczne i logiczne. Dość powiedzieć, że w trakcie rozgrywki w “Bezimienne miasto” mój dzielny George Aberdeen niejednokrotnie żegnał się z życiem lub zostawał pensjonariuszem domu o wyściełanych ścianach.
Na naprawdę dużą pochwałę zasługują też zaimplemetnowane w grze zagadki. Są one dość wymagające (a na pewno trudniejsze niż te, które umieściłbym na sesji) i w większości zaprojektowane tak, by odpowiedź na nie wskazywała paragraf, do którego mamy się udać. Podejrzewam, że doświadczeni paragrafówkowicze niejednokrotnie już trafili na tego typu rozwiązanie, ale dla mnie było ono świeże, odkrywcze i fascynujące.
W przeciwieństwie do “Widma nad Innsmouth„, które jest świetnym wprowadzeniem do mitologii Cthulhu, “Bezimienne miasto” poleciłbym raczej bardziej doświadczonym graczom i wielbicielom prozy Samotnika z Providence. By w pełni docenić to, co nas spotka, warto mieć już pewną wiedzę na temat różnego typu stworów i bóstw zamieszkujących to “omszałe od północnej strony” uniwersum. Dodatkowo nie jest to także moim zdaniem gra dla początkujących “paragrafówkowiczów”, gdyż wymagane jest tu już nieco więcej kombinowania, a łamigłowki mogą sfrustrować kogoś, kto szuka niezobowiązującej lektury i nie jest na nie przygotowany.
Ja jednak bawiłem się fenomenalnie i bez cienia wątpliwości uważam “Bezimienne miasto” za najlepszą póki co odsłonę serii “Choose Cthulhu”. Czytając, miałem wrażenie rozgrywania przyjemnie skrojonego dungeon crawla, a fakt że musiałem użyć w trakcie lektury mózgu, by przeanalizować i rozwiązać zagadki sprawił mi niezwykle wiele satysfakcji. Wisienką na torcie jest klimat i to nie tylko dlatego, że mam słabość do bardziej podróżniczych aspektów “cthulhuversum”. Czytając “Bezimienne miasto” naprawdę czułem się, jakbym przemierzał spalone słońcem i pełne piasku ruiny, o włos unikając śmieci (lub nie… częściej nie) z rąk przerażających istot sprzed zarania dziejów.
Serdecznie polecam!
Dziękuje wydawnictwu Black Monk Games za udostępnienie podręcznika do recenzji.
Warto przeczytać
Paragrafy Szaleństwa
Recenzja gry paragrafowej „Zew Cthulhu”
Antarktyda znaczy śmierć
Recenzja gry paragrafowej „W Górach Szaleństwa
Paragrafy z Innsmouth
Recenzja gry paragrafowej „Widmo nad Innsmouth”
Cały czas nie jestem jeszcze jakimś specjalnym paragrafówkowym tuzem.