36 dni na Tol Calen
Lato 2014 – Turnusy I-III
Trzy turnusy na obozach Tol Calen minęły jak z bicza strzelił. Przez pięć (ponad!) cudownych, zakopiańskich tygodni poprowadzić trzy, mam nadzieje, że dobre, kampanie (gdzieś około 120 godzin sesji lekko licząc) w których zagrało 16 graczy, wziąć udział w 7 LARPach (i jako postać i jako duszek) i jednym ślubie…
Trudno w słowach opisać te turnusy, świetni ludzie, fenomenalna atmosfera, kampanie i przygody, które na długo odcisną się na moim rpg. Serdecznie chciałbym podziękować wszystkim dzięki, którym ten wyjazd był tak masakrycznie fajny. Dzięki niemu podbudowałem swoją wiarę w to, że RPG ma jeszcze coś do powiedzenia, a następne pokolenie RPGowców to ludzie w których warto zainwestować swój czas i wysiłek.
Kampania
Od lewej: Srebrny Język, Wołodia, MG, Wolfur, Shirat, Torfin, Daneri
Turnus I – „Shades of Grey – Prelude to Destruction”
Mechanika: (Tol Calen FATE)
- Shirat (Aga) – kudlehska khani (obalona w trakcie kampanii), natchniony szermierz ze skłonnościami berserkerskimi, opętana przez cienie
- Daneri (Baranek) – kudlehska ex-khani (której męża obalono przed kampanią na zimówce), łuczniczka o zniewalającym uśmiechu, opętana przez Cienie
- Wolfur (Nutella) – wasylewiczowski weteran i wojskowy medyk, który ukochał góry, przewodnik, człowiek lasu i gór.
- Torfin (Jaszczurka) – zakonny piromanta, który wyruszył na daleki wschód by znaleźć trop swojego zaginionego ojca,
- Srebrny Język (Nekrobard) – bard fuliocci, ciągle w pogoni za nowymi balladami, sławą i dobrami, które można zedrzeć z trupów
- Wołodia (Hadek) – syn bogatego kozackiego alfonsa, którego dzieci już toczą walkę o schedę, chłopak z miasta powiązany z Siecią
Nad terenami na wschód od Wschodnich Wrót zbierają się czarne chmury. Charyzmatyczny chan chanów Rhun zbiera klany by zanieść ogień i miecz na ziemie Cesarstwa. Na jego drodze stoi tylko twierdza Wschodnich Wrót ze swoim lichym garnizonem. W przededniu wojny grupa sześciu przypadkowych towarzyszy prowadzona przez wyklętą chani klanu Trzech Bitew zostaje zmuszona do wyruszenia do Cesarstwa w poszukiwaniu legendarnego Ślepca z Gór – jedynego na całym Tol Calen człowieka mogącego uwolnić ich od Cieni. Nie wiedzą, że na ich drodze stoją nie tylko lawiny i śliskie ścieżki, lecz także velasquezcy szpiedzy i Wykrwawiacze z Lyss, na czele których stoi sam Mistrz Zakonu.
Od lewej: Carlito, Ariadna (a raczej NPC grany przez Mariusz), Val, MG, Grim, Octavio
Turnus II –„Shades of Grey – Other Side of the Coin”
Mechanika: (Tol Calen Fate)
- Octavio (Snot) – hydromanta z velasquezkiej akademii, syn potężnego szlacheckiego rodu muszący wykazać swoją przewagę nad bratem by zyskać władzę w rodzie
- Carlito Peccatum (Artu) – velasquezki śpioch umieszczony w Cesarstwie jako zarządca z rodu fuliocci, człowiek o tysiącu twarzy
- Ariadna Peccatum (Mariusz) – siostra Carlito, pannica rozpuszczona jak dziadowski bicz, dowód na to, że nawet ptak wychowany w złotej klatce może mieć ostry dziób
- Val (Jola) – velasquezka agenta mająca za zadanie wstąpienie w szeregi Sieci, skrzywdzona dziewczyna o ostatecznie złotym sercu,
- Grim (Sznur) – ligaturski alchemik o niezwykłym talencie do tworzenia trucizn i eliksirów opartych na jego krwi, pracuje dla Velasquezów w zamian za dostęp do ksiąg alchemicznych
Wschodnie Wrota to ostatnia nadzieja Cesarstwa. Jeżeli padną, barbarzyńska horda przeleje się ze wschodu niszcząc wszystko co napotkają wrogowie. Nikt w mieście nie jest jednak świadom, że Arna – rezydentka velasquezkiego wywiadu we wschodnim Cesarstwie wysłała do miasta piątkę świetnie przygotowanych agentów mających tylko jeden cel – doprowadzić do upadku twierdzy i wydać bezbronnych mieszkańców na żer kudlehskim mordercom. Natomiast hydromanta Octavio i jego towarzysze nie spodziewają się, że ich najgorszym przeciwnikiem nie będą cesarscy żołnierze, jednoręki, opętany przez Cienie fiarri czy szalony bóg ścieków – Król Pulpet, lecz ośmioletnia sierota o imieniu Mari i Lotta – fulliocka piękność po przejściach…
Od lewej: Sergio, Scarlett, Julia, Blanka, MG, Lothar
Kampania
Turnus III – „Shades of Grey – Heroes of Taren”
Mechanika: (Tol Calen 2.0 revised T3 edition)
- Blanka (Grabież) – legendarna wojowniczka, żona khana khanów procesarskich Kudlehów, blizny na jej ciele opowiadają historię ostatnich 15 lat Tol Calen, na prośbę męża ambasador kudlehów do konkurujących ze sobą kandydatów do roli Asada
- Johann Dietmar von Alholt-Mittelmark (Kostek) – porucznik Cezarytów, niezwykle utalentowany dowódca, który zaraz po Cesarskiej Akademii wyrusza do Siedmiu Sióstr spłacać studencki kredyt.
- Lorenza Piedat Inez de la Armadura y Velasquez (BeBe)- kapitan Cezarytów, wyzuta z ziem zabójczyni pojedynkowa, podążająca śladem szermiera, który ją pokonał i zabił jej mistrza
- Rosa Richesse de la Cupide Gomez (Zuo) – armatorka “Riquezy”, zbiegła sprzed oltarza arystokratka z Nueva Hegemonia rozdarta między rodziną a rozsądkiem, siostra Salvadora Gomeza generała oblegającego Isfahan
- Zaratustra Gabriell Carmen Fullioci da Media (Kat) – alchemiczka i medyczka, hermafrodyta, potomkini Mathiasa
Po upadku Wschodnich Wrót barbarzyńska horda wlała się na ziemie wschodniego Cesarstwa paląc, rabując i prowadząc w niewole bezbronnych mieszkańców Tol Calen. Jednocześnie z południa wyruszają karne czworoboki velasquezkich pikinierów, muszkieterów i kuszników, Cesarstwo staje na krawędzi upadku. Tymczasem w wojennej zawierusze piątka nie do końca przypadkowych towarzyszy niedoli uciekając przed Kudlehami trafia do Taren niewielkiego miasteczka o jeden dzień drogi od Lyss, z którego kudlehowie postanawiają uczynić przykład dla całej okolicy. By wydostać się i przeżyć muszą nie tylko wziąć udział w oblężeniu miasta, ale również stawić czoła agentom Velasquezów polującym na tajemniczą Blankę, Garoo pragnącym porwać areomantkę oraz twarzowcowi wysłanemu do Taren by odzyskać pewną, niezwykłą książkę.
Wrażenia, przemyślenia i inne ględzenia
Uff… Kawał RPG. Wszystkie trzy kampanie okazały się kawałem świetnego RPG, były sceny epickie, sceny grozy i sceny żywcem wyrwane z brazylijskiej telenoweli. Cała moja szesnastka odwaliła kawał dobrej roboty. Nie chce nikogo w tu wyróżniać i mimo iż nie wszyscy grali na równym poziomie jako całość stworzyli fenomenalne, żywe i barwne opowieści. A o to chyba w RPGach chodzi.
Świetnym pomysłem Tolcaleńczyków jest zamykanie obozu Tol Calenowym LARPem, finał kampanii nabiera dodatkowego smaczku, no i oczywiście pozwala graczom na przebranie się za postacie, które odgrywali przez wszystkie wcześniejsze dni. LARP jest de facto podsumowaniem i przymknięciem wątków i zbiera wszystkie drużyny w jednym miejscu. Czasem wychodzi to naturalnie (I turnus gdzie druzyny i tak współpracowały ze sobą więc finał – rozprawa z przywódcą Wykrwawiaczy i wypędzanie Cieni – były właściwym końcem kampanii) czasem jest mocno naciągane (de facto moja drużyna z II turnusu nie miała czego szukać na LARPie, a sama misja z którą wysłałem ich na miejsce LARPa była nieco naciągana).
Podoba mi się w idei Tol Calen to, że bohaterowie mogą mieć realny wpływ na kształt świata. Wykorzystywałem to bezczelnie w trakcie swoich kampanii – zarówno wykorzystując sukcesy i wtopy graczy jako impulsy zmieniające świat. Pierwsza drużyna nie zapobiegła inwazji barbarzyńskich Kudlehów, a druga otwarła im drogę do łupieżczego najazdu na Cesarstwo, sam najazd (choć to już nie mój pomysł – ale graty Paladyn za idee) doprowadził nie tylko do zmian na wschodniej mapie Cesarstwa ale przede wszystkim do zachwiania się władzy siedzącego okrakiem na tronie Cesarza. Tak w trzy turnusy doprowadziliśmy do tego, że żywy świat zmienił się i podręcznik za rok będzie musiał wyglądać miejscami inaczej.
Sam świat TC to porządne fantasy. Podręcznik wymaga w wielu miejscach przerobienia i usystematyzowania. Najlepszą opcją byłoby siąść i zrobić temu uniwersum wersje revised – wywalić rzeczy zbędne, których nagromadziło się w tym świecie multum, a uwypuklić to co jest w tym systemie fajne i co czyni go innym od innych RPGów. Uważam, że świat ten wart jest tego by połatać mu dziury bo sam w sobie jest świetnym settingiem ale przypominającym zachwaszczony ogród.
Mówi się, że nie sposób nauczyć starego psa nowych sztuczek. Ja, mimo że już mam za sobą prawie dwadzieścia lat prowadzenia nauczyłem się przez te wakacje bardzo wiele (głównie na temat tego czym RPGi mogą być i jakie elementy mogą je poprawić) i mam nadzieję, że nauczyłem innych choć trochę na temat prowadzenia i grania. Nauczyłem się jak wiele radości może dać mi jeszcze dać prowadzenia. Przypomniałem też sobie ile przyjemności można czerpać prowadzenie epickiej fabuły. Moment gdy prawie wszyscy przy stole mają świeczki w oczach (w waszego uniżonego gadzich ślepiach takoż) jest jednym z najfantastyczniejszych momentów w RPGach. RPG jest ciągle żywe, a obozy jak te nasze TCkowe wychowują nam kolejne pokolenie, MG i graczy, którzy przejmą po nas pałeczkę i nie pozwolą RPGom umrzeć.
“Tam, ta da ta dam dam”
Podziękowania
Przede wszystkim chcę podziękować Bundzowi – za wytrzymanie ze mną trzech turnusów i za mentorzenie mi w świecie zarządzania rpdziątkami. Druga w kolejce do mej wdzięczności jest As, która wytrzymała moje zafiksowanie na RPGowej stronie obozów i nieustające pytania i podważanie wszystkiego (i za to że mogłem prowadzić na FATE). Trzeci na liście podziękowań jest Łamignat – świetny wychowawca, od którego również się wiele nauczyłem. Dalej reszta Misiów Gry (kolejność przypadkowa) – Prawda, Śmiałek, Dex, Krasnal, Zuzu i Czarnel – kłaniam się za rozmowy o RPGach, prowadzeniu i innych dziwnych rzeczach, które nierzadko ciągnęły się w kadrówce do 3 nad ranem.
Następne podziękowania dla uczestników – przede wszystkim dla tej szesnastki samobójców, którzy zdecydowali się grać u mnie, a także dla całej reszty rpgowej ferajny – może uda nam się zagrać wspólnie następnym razem. Z tej grupy – Puzon, Paladino, KaŻelek, Snot, Sznur (Syn Prawdy), Artur, Najmniejszy, Syn Pawła, Mister Kamil Willak (czytane z amerykańskim akcentem) i reszta HYDRY – bez was obóz byłby nuuuudny! Trudno jest policzyć wszystkie wasze akcje i nie sposób nie wspominać ich z uśmiechem.
Last but not least – chciałem podziękować trzem niezwykle odważnym kierowniczkom, które mimo nieustającego zagrożenia ze strony Operacji „Banan” dzielnie opiekowały się rpdziątkami jak własnymi dziećmi – Klisza, Kaśka, Marta – jesteście WIELKIE – mam nadzieję, że jeszcze razem popracujemy.
Specjalne podziękowania należą się też Ewie Piaścik za to, że przed zimówkami wzięła mnie do RPGowej Kadry mimo mojego niewielkiego doświadczenia w pracy z dziećmi – mam nadzieję że nie żałujesz!
I naprawdę ostatnie już specjalne podziękowania dla gracza Janka „Nutelli” Majewicza – to jemu możecie podziękować za najazd Kudlehów i spalenie wschodu. No i pośrednio za pomysł z Wilhelmem…
Dziękuje też Biuru Turystyki Aktywnej KOMPAS, za to że mogłem pojechać na obóz i za możliwość wykorzystania zdjęć!